Mercedes we wtorek poinformował, że 2 marca odbędzie się prezentacja bolidu na sezon 2021. Okazuje się, że równocześnie Niemcy poczynili spory krok naprzód w rozmowach z Lewisem Hamiltonem. Obie strony miały uzgodnić najważniejsze warunki kontraktu, a sam dokument może zostać podpisany jeszcze w tym tygodniu.
Hamilton ma podpisać dwuletnią umowę (2021-2022), która daje mu możliwość przedłużenia współpracy o kolejny sezon (2023). Zapis ten jednak wygaśnie w sierpniu 2022 roku, dlatego też Brytyjczyk będzie musiał szybko określić się ws. dalszej przyszłości.
Najważniejsze z punktu widzenia Hamiltona jest utrzymanie prawa weta. Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 ma mieć możliwość blokowania transferów do Mercedesa, czyli de facto będzie decydować o tym, kto jest jego zespołowym partnerem.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarze zaszczepieni przeciwko COVID-19 przed mistrzostwami Europy? "Spokojnie czekamy na swoją kolej"
To o tyle ważne, że kontrakt Valtteriego Bottasa obowiązuje tylko w roku 2021, a brytyjskie media widzą w Mercedesie od sezonu 2022 George'a Russella. Może się jednak okazać, że za sprawą Hamiltona taki ruch zostanie skutecznie zablokowany. Russell w Mercedesie stanowić będzie większe zagrożenie dla Hamiltona niż Bottas.
- W Mercedesie panuje spokojna atmosfera w związku z kontraktem Hamiltona. Rozumieją, że im dłużej nie ma potwierdzenia nowej umowy, tym więcej będzie spekulacji. Mówią, że mogą z tym żyć. Plan zakłada kontynuację współpracy z Lewisem i o tym Mercedes mówił od samego początku - powiedział w Sky Sports News dziennikarz Craig Slater.
- Mercedes ogłosił prezentację bolidu 2 marca. To dokładnie za cztery tygodnie. Zespół obiecał obecność kierowców na premierze nowej maszyny, więc byłoby ogromną niespodzianką, gdyby Hamilton nie podpisał kontraktu do tego czasu. Sądzę, że dojdzie do tego jeszcze przed prezentacją - dodał Slater.
Czytaj także:
Ekolodzy wygrali z F1
Mercedes ma bolid, ale nie ma kierowcy