F1. Skandal z maseczkami. Stanowią zagrożenie dla zdrowia, sprzedają je zespoły

Gdy noszenie maseczek stało się obowiązkowe w dobie koronawirusa, zespoły F1 postanowiły dołączyć je do oferty swoich sklepów. Wiele z nich skorzystało z propozycji U-Mask. Okazało się, że maski tej firmy nie spełniają żadnych norm.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
maseczki ochronne U-Mask Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: maseczki ochronne U-Mask
Włochy żyją skandalem dotyczącym maseczek ochronnych firmy U-Mask, o czym informuje "Il Giornale". Doszło nawet do sytuacji, w której Ministerstwo Zdrowia nakazało zaprzestania sprzedaży i wycofania z rynku wszystkich produktów tego producenta.

Według ministerstwa, maski U-Mask są "potencjalnie niebezpieczne dla zdrowia" i nie mogą być klasyfikowane jako wyroby medyczne, ponieważ nie posiadają żadnych certyfikatów.

Decyzja ministra zdrowia Roberto Speranzy to efekt śledztwa, jakie rozpoczęło się pod koniec stycznia. Włoskie służby dokonały wtedy kontroli zakładów w Bolzano, gdzie U-Mask produkował swoje maseczki. Firma chwaliła się uzyskaniem certyfikatu w laboratorium, które nie posiadało żadnych uprawnień w tym zakresie, a zgodę podpisała osoba nieposiadająca dyplomu naukowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wieloryb na brzegu. Co za zdjęcie Mariusza Pudzianowskiego!

Prokuratura w Bolzano wszczęła już dochodzenie ws. braku zezwoleń i nadużyć w trakcie wykonywania zawodu. Równocześnie w Mediolanie śledczy zajmują się dyrektorem włoskiego oddziału U-Mask.

U-Mask reklamował swój produkt jako "pierwszą maskę biotechnologiczną, wielokrotnego użytku". Miała ona gwarantować bezpieczeństwo do 200 godzin i oferować ochronę porównywalną do maseczek z filtrami FFP2 i FFP3.

Na współpracę z U-Mask zdecydowały się m.in. zespoły Formuły 1. W swoim oficjalnym sklepie nadal posiada je chociażby Mercedes. Jedną maseczkę z logo zespołu z Brackley wyceniono na 37 funtów (ponad 190 zł). W minionym sezonie F1 z U-Mask korzystał też McLaren, a także jego kierowcy - Carlos Sainz i Lando Norris.

Według "Il Giornale", maski produkcji U-Mask oferowane są w 121 krajach i promowane przez popularne osoby. Z tego względu minister zdrowia Roberto Speranza zdecydował się na tak drastyczne kroki, jak zakazanie sprzedaży tych produktów.

Postępowanie względem U-Mask wszczął też włoski urząd antymonopolowy, odpowiednik polskiego UOKiK. "Skuteczność tych urządzeń była podkreślana w sposób zwodniczy i agresywny. Wykorzystano obecną sytuację zagrożenia epidemiologicznego, aby skłonić konsumenta do zakupu reklamowanego produktu po wysokich cenach" - napisano na stronie urzędu.

Czytaj także:
Brutalne realia wyścigów znów dają o sobie znać
Do Kubicy dołączają kolejni. Ambitne plany legły w gruzach

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×