Robert Kubica już pod koniec stycznia wykluczył pozostanie w DTM na kolejny sezon. To efekt zmian, do jakich doszło w niemieckiej serii wyścigowej. Aby przetrwać, porzuciła ona prototypowe maszyny i postawiła na konstrukcje GT3. To samochody wyścigowe oparte na konstrukcjach, jakie możemy zobaczyć w salonach dealerskich. Znacznie tańsze i wolniejsze.
- Mam kilka piątkowych sesji treningowych F1 i muszę się jak najszybciej dopasować do panujących realiów, aby przekazać zespołowi cenne informacje zwrotne. Gdybym się dodatkowo ścigał samochodem klasy GT, to wymagałoby to zbyt wielu czasu na adaptację - mówił Kubica w rozmowie z "Autosportem".
Berger rozczarowany decyzją Kubicy
Decyzja Kubicy nie była żadnym zaskoczeniem. Już jesienią 2020 roku, gdy ogłaszano zmiany w DTM, dawał on jasno do zrozumienia, że nie jest zbyt zainteresowany konstrukcjami GT3. Jednak nieoficjalne wieści z Niemiec są takie, że Gerhard Berger miał być rozczarowany finalną decyzją krakowianina. Austriak miał do końca wierzyć w to, że Kubica da się przekonać do jazdy w DTM w kolejnym sezonie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej
Dla Bergera odejście Kubicy z DTM to cios, bo to też koniec jego marzeń o stworzeniu z niemieckiej serii wyścigowej produktu plasowanego tuż za Formułą 1. Gdy Austriak obejmował rządy, miał ambitne plany. Wymieniał nazwiska kolejnych kierowców F1, których widział na polach startowych. Fernando Alonso, Sebastian Vettel czy Jenson Button - to tylko niektóre z przykładów.
Ostatecznie skończyło się tylko na Kubicy, i to zaledwie przez jeden sezon. Bergerowi udało się utrzymać DTM przy życiu, ale kosztem obniżenia prestiżu niemieckiej serii wyścigowej. Pojazdy klasy GT3 nie są atrakcyjną opcją dla wielu kierowców i nie zmieni tego fakt, że w roku 2021 w wybranych rundach na polach startowych zobaczymy Alexandra Albona.
Kolejny cios dla Bergera i DTM
DTM do tej pory był schronieniem dla kierowców, którzy z jakiegoś powodu, często finansowego, nie dostali szansy w F1. Tacy zawodnicy jak Loic Duval czy Jamie Green przed laty rywalizowali z Kubicą na torach kartingowych czy w niższych klasach wyścigowych.
W niemieckiej serii wyścigowej mieliśmy dotąd fabryczne zespoły, które wydawały miliony na prototypowe konstrukcje i też zapewniały odpowiednią opiekę kierowcom. Wraz z sezonem 2021 pojawią się nie tylko pojazdy GT3, ale też ekipy prywatne.
Efekt jest taki, że DTM może stać się bardziej serią promującą młodych kierowców, niż przyciągającą największe gwiazdy z F1 w CV. - Bardzo lubię DTM i chciałbym rozpocząć starty w prywatnym zespole Audi, ale wspólnie zdecydowaliśmy, że do tego nie dojdzie. Chcę się w roku 2021 skupić wyłącznie na Formule E - powiedział w Sat.1 Rene Rast, trzykrotny mistrz DTM.
Skoro DTM nie potrafi przyciągnąć do siebie aktualnego mistrza tej serii, to najlepiej świadczy o problemie. Również Jonathan Aberdein postanowił poszukać okazji do startów gdzie indziej - właśnie podpisał kontrakt w wyścigach długodystansowych European Le Mans Series, gdzie zmierzy się z Kubicą.
Po ledwie jednym sezonie w barwach BMW Lucas Auer ogłosił rozstanie z marką z Monachium. Bratanka Bergera najprawdopodobniej też zabraknie w DTM w tym roku. Ogłaszając rozstanie z BMW nie przedstawił on swoich planów. Stwierdził jedynie, że chce się ścigać w konkurencyjnej serii. - Zarówno ja, jak i BMW mocno skupialiśmy się na DTM. Mieliśmy ekscytujące plany, za zanim trudny sezon. Był trudny z powodu koronawirusa, ale udało mi się wygrać jeden z wyścigów i stanąć na podium - ogłosił Auer.
Niepewna jest też przyszłość takich kierowców jak Marco Wittmann, Timo Glock czy Philipp Eng. Wynika to z faktu, że BMW nie posiada konkurencyjnego pojazdu klasy GT3, bo nowy model M4 dopiero jest w fazie testowania i najwcześniej mógłby uzyskać homologację w 2022 roku.
Czytaj także:
Williams zaskoczył wszystkich
Fernando Alonso już wrócił do treningów