Od ostatniego wyścigu Formuły 1 w Abu Zabi minęło kilka miesięcy. W tym czasie rządy w F1 objął Stefano Domenicali. Włoch zapowiedział kierowcom, że przy okazji zimowych testów zaprosi ich na wspólną rozmowę. Tematów do załatwienia jest sporo. Jeden z nich dotyczy tego, jak powinni zachowywać się zawodnicy poza torem.
F1 w grudniu żyła bowiem sprawą Nikity Mazepina, który opublikował w social mediach nagranie, na którym dotykał piersi modelki Andrei d'Ival, co wywołało skandal obyczajowy. Równie ważna jest kwestia walki z rasizmem, którą tak ochoczo promuje Lewis Hamilton.
Formuła 1 przeciwko rasizmowi
Formuła 1 w sezonie 2020 wystartowała z kampanią #WeRaceAsOne i nie jest tajemnicą, że przyczynił się do niej właśnie aktualny mistrz świata. Kierowca Mercedesa stał się wielkim orędownikiem ruchu Black Lives Matter, zaczął na każdym kroku powtarzać o konieczności walki z rasizmem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w polu karnym. Przyjrzyj się sędziemu
W efekcie w zeszłym roku przed każdym wyścigiem oglądaliśmy obrazki klęczących kierowców ubranych w koszulki z napisem "No racism", którzy w ten sposób zwracali uwagę na konieczność walki z nietolerancją. Czy w sezonie 2021 zobaczymy podobne sceny?
- Nigdy nie mieliśmy w F1 tylu fantastycznych, młodych i utalentowanych kierowców. Nie możemy stracić okazji do upewnienia się, że oni mają świadomość tego, że są kimś więcej niż sportowcami. Muszą wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie, muszą dawać przykład. I o tym zamierzam z nimi rozmawiać - powiedział portalowi motorsport.com Domenicali.
#WeRaceAsOne w sezonie 2021 czekają zmiany. Tęcza przestała być logiem kampanii, a dodatkowo nacisk akcji ma być położony też na promowanie zrównoważonego rozwoju i ekologii. To już nie będzie działanie wymierzone wyłącznie w rasizm, tak jak to miało miejsce w zeszłym roku. Dlatego rodzi się pytanie - czy Formuła 1 nadal będzie klękać?
Hamilton (niemal) przeciwko wszystkim
W zeszłym roku ani razu nie doszło do sytuacji, aby na polach startowych klęczeli wszyscy kierowcy. Tacy zawodnicy jak Charles Leclerc, Carlos Sainz, Max Verstappen, Daniił Kwiat, Antonio Giovinazzi czy Kimi Raikkonen ograniczali się jedynie do założenia koszulek z napisem "No Racism".
Jak zwracali uwagę, klęczenie w takim celu jest sprzeczne z ich zasadami. - Jestem przeciwny rasizmowi. Walczę z tym zjawiskiem i cieszę się, że Formuła 1 wykorzystuje swoją platformę, aby pokazać światu prawidłowe wzorce. Jednak nie zamierzam klęczeć, bo wiele protestów na całym świecie w tej sprawie przerodziło się w pokaz siły i przemocy - mówił Leclerc w "La Gazetta dello Sport".
Podobnego zdania był Kevin Magnussen, który po dwóch wyścigach zarzucił pomysł klęczenia i zwracał uwagę na to, że Black Lives Matter stało się organizacją polityczną, która wysuwa żądania sprzeczne z jego przekonaniami.
To nie podobało się Lewisowi Hamiltonowi. Brytyjczyk udzielił kilku wywiadów, w których miał pretensje do kolegów z toru o brak solidarności. Twierdził, że w ten sposób przykłada się rękę do akceptacji rasizmu. Fala hejtu ze strony fanów Hamiltona wylała się na tych, którzy postawili się 36-latkowi. - Przestańcie nazywać mnie rasistą - odpowiadał im Leclerc.
Koniec z klęczeniem?
W ostatnich miesiącach gest klęczenia przeciwko rasizmowi nieco się zużył. Chociażby w angielskiej Premier League stał się on bardzo popularny, ale ostatnio piłkarz Wilfried Zaha stwierdził w rozmowie z "Financial Times", że nie będzie więcej padać na kolana przed meczami, bo jest to "poniżające".
- Gdy dorastałem, to rodzice wpajali mi, że mam być dumny z bycia czarnym bez względu na wszystko. Dlatego powinniśmy stać prosto i dumnie. Próbuję zrozumieć, co kryje się za tym klęczeniem. Ten gest mi nie wystarcza i nie zamierzam już padać na kolana - powiedział Zaha.
Co na to Hamilton? Brytyjczyk twierdzi, że klęczenie jest pewnym symbolem, który "może mieć naprawdę duży wpływ". - Wkraczamy w kolejny sezon i nie zadecydowano, co będziemy robić przed wyścigami F1. Spotkamy się w Bahrajnie i porozmawiamy o tym ze Stefano. Nie sądzę, by najważniejsze było to, byśmy padali na kolana. W tej akcji chodzi o działania, które podejmowane są w tle - powiedział na prezentacji Mercedesa kierowca, którego cytuje motorsport.com.
Sam Hamilton uznał, że kontynuowanie walki z rasizmem "niekoniecznie musi oznaczać klękanie przed startem". Brytyjczyk oczekuje jednak konkretnych działań. Sam powołał do życia Komisję Hamiltona, która ma zbadać przyczyny wykluczenia niektórych środowisk w sporcie motorowym. W nowym kontrakcie z Mercedesem zapewnił sobie też stworzenie wspólnej organizacji charytatywnej, której celem jest walka z rasizmem.
Formuła 1 pod tym względem nie zostaje z tyłu. Program nakreślony na najbliższe miesiące ma obejmować m.in. praktyki zawodowe i staże dla osób z wykluczonych środowisk. Wszystko po to, by otworzyć im drogę do kariery w niedostępnym dla nich świecie. F1 chce też utworzyć stypendia dla utalentowanych studentów kierunków ścisłych z krajów dotąd nieobecnych w motorsporcie.
Czytaj także:
"Nie jest łatwy we współpracy". Zaskakujące słowa o Russellu
Zamieszanie ze szczepieniami w F1