W tym roku, jeśli pandemia koronawirusa na to pozwoli, rywalizacja o mistrzostwo świata Formuły 1 rozciągnięta będzie na 23 rundy. To najdłuższy sezon w historii dyscypliny. Jednak docelowo szefowie F1 chcieliby, aby kalendarz składał się z 25 wyścigów. Nie podoba się to kierowcom i członkom zespołów, którzy coraz więcej czasu spędzają poza domem.
Jeszcze w zeszłym roku rozważano, by w tej sytuacji postawić na dwudniowe weekendy F1. Szefowie Liberty Media zwracali uwagę, że mniejsza liczba treningów przyczyni się do większych emocji, bo zespoły nie będą posiadać aż tylu informacji na temat zachowania bolidów czy opon.
Pomysłowi sprzeciwiali się jednak promotorzy, którzy w normalnych czasach zarabiają spore pieniądze na sprzedaży biletów na piątkowe treningi F1. Mimo to, nowy format weekendu przetestowano przy okazji GP Emilia Romagna w listopadzie 2020 roku. Ze względów logistycznych, bo Formuła 1 nie dotarłaby na tor Imola na czas po poprzedniej rundzie w Portugalii, rywalizacja we Włoszech trwała tylko w sobotę i niedzielę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach
Czy w przyszłości dwudniowe weekendy F1 staną się normą? Okazuje się, że nie. Pomysł został odrzucony przez Stefano Domenicalego. - Wszyscy promotorzy powiedzieli jasno, że oczekują weekendów pełnych emocji i akcji. Musimy to uszanować - powiedział Włoch w rozmowie z serwisem F1.
Tylko dwa dni w zeszłym roku trwała też rywalizacja w GP Eifel. Piątkowe treningi na Nurburgringu zostały wówczas odwołane z powodu bardzo gęstej mgły i niekorzystnych warunków pogodowych. Pozytywy takiego rozwiązania dostrzegał Lewis Hamilton.
- Brak piątkowych treningów dałby nam 22 dni mniej w trakcie roku, gdy 20 bolidów jeździ po torze i zanieczyszcza powietrze i planetę. To jest pozytywne. Jednak to też utrudniłoby nam pracę, bo nie mielibyśmy tyle czasu na wprowadzenie poprawek i zmian w ustawieniach - powiedział wtedy aktualny mistrz świata F1.
Czytaj także:
Alfa Romeo lepsza niż kiedykolwiek
Zmiany w F1 z powodu pogrzebu księcia Filipa