Dla Antonio Giovinazziego obecny sezon jest trzecim spędzonym w Formule 1. U Włocha widać wyraźne oznaki coraz lepszej jazdy - w ostatnim GP Monako finiszował na dziesiątym miejscu i to on zdobył pierwszy punkt dla Alfy Romeo w roku 2021. Dodatkowo 27-latek coraz częściej ogrywa Kimiego Raikkonena w kwalifikacjach.
Zdaniem szefa Alfy Romeo, ostatnie wydarzenia są potwierdzeniem tego, że Giovinazzi dorósł już do roli lidera zespołu.
- Opinie przekazywane przez Antonio są dość solidne. Prawdopodobnie jednym z problemów, jakie miał w przeszłości, było to, że zbyt mocno skupiał się na Kimim. On był dla niego punktem odniesienia, nie skupiał się na sobie - powiedział w rozmowie z motorsport.com Frederic Vasseur.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda tenisa na korcie w zaawansowanej ciąży! "Sprawdziłam, czy wciąż to mam"
- Największa zmiana u Antonio w ostatnich 12 miesiącach to wykonanie ruchu naprzód, powiedzenie "ok, teraz myślę o sobie, mam tu pracę do wykonania". Zmienił swoje podejście i to daje efekty. To nigdy nie jest łatwe, bo zespołowy partner zawsze jest punktem odniesienia. Teraz Antonio wypracował sobie własną pozycję w ekipie - dodał Vasseur.
Po sezonie 2021 wygasają umowy Raikkonena i Giovinazziego. Biorąc pod uwagę, że 42-latek z Finlandii może zakończyć karierę, to progres wykonany przez kierowcę z Włoch może cieszyć szefa Alfy Romeo. Giovinazzi pracuje bowiem na pozostanie w zespole.
- Wyraźnie zrobił krok naprzód, ale to już było widać w drugiej części sezonu 2020. Ma przyzwoite wyniki w kwalifikacjach. Z wyjątkiem Imoli, to on jest liderem Alfy Romeo w czasówkach. Antonio dorasta, poprawia się - stwierdził Vasseur.
Zdaniem szefa Alfy Romeo, gdyby nie pech, to Giovinazzi mógłby już wcześniej zapisać punkty na swoim koncie. - Nie wiem, czy pech to właściwe słowo. Jednak mieliśmy trochę problemów podczas wyścigów, przez które Antonio nie punktował. Jednak sezon ma 23 wyścigi. Jeśli będziemy mieć odpowiednie tempo w kolejnych, to Antonio będzie zdobywać następne punkty - podsumował Francuz.
Czytaj także:
To mógł być głośny transfer w F1. Szczegóły wychodzą na jaw
Wojna o tytuł w F1 trwa także poza torem