Max Verstappen zdobył w sobotę drugie pole position w sezonie 2021, po tym jak pokonał Lewisa Hamiltona o 0,258 s. Sukces Holendra w kwalifikacjach do GP Francji jest tym większy, że w ostatnich latach tor Paul Ricard preferował bolidy Mercedesa. Dlatego też przed startem weekendu większość ekspertów widziała faworyta w Hamiltonie.
- Myślę, że już w drugim treningu zrobiliśmy spory krok naprzód, a w sobotę tylko to potwierdziliśmy - powiedział później Verstappen przed kamerami Sky Sports.
- Oczywiście, warunki w sobotnim treningu były inne, bo zrobiło się chłodniej i było pochmurno. Jednak kwalifikacje ponownie pokazały, że mamy dobre tempo. Dlatego jestem bardzo zadowolony. Tor Paul Ricard zwykle nam nie sprzyjał, a teraz mamy tu pole position, więc trudno, żeby było inaczej - dodał kierowca Red Bull Racing.
ZOBACZ WIDEO: Kamila Lićwinko chce zmazać plamę z Rio. "Pozbyłam się wszystkich rzeczy związanych z tamtymi zawodami"
Verstappen podkreślił, że jego zespół "musi iść naprzód", a także "dać z siebie wszystko i dalej naciskać". 23-latek ma bowiem świadomość tego, że na dystansie wyścigu znacznie lepsze tempo prezentować ma Mercedes.
- W piątek mieliśmy dobre tempo na długich przejazdach, ale musimy zobaczyć. Wiele zależeć będzie od pogody. Jestem jednak, że mamy szansę na pokonanie Mercedesa - stwierdził kierowca "czerwonych byków".
Verstappen podczas wyścigu powinien jednak pilnować wyjazdów poza tor, bo na Paul Ricard znajdują się wysokie krawężniki, na których łatwo uszkodzić bolid. To właśnie Holender zgłaszał zespołowi problemy w drugim treningu i po jednej z przygód prosił inżyniera o sprawdzenie przedniego skrzydła.
Kierowca Red Bulla miał też pewne problemy w kwalifikacjach. - Dopóki nie uderzysz w krawężniki, to wszystko jest w porządku. Wiedziałem, że ich nie dotknąłem i tym razem przednie skrzydło jest całe - stwierdził kierowca.
Czytaj także:
Lewis Hamilton z obawami przed GP Francji
Kierowcy Red Bulla mają ochotę na więcej