Rzadko zdarza się, aby kierowca wykręcił "bączka" w alei serwisowej. Valtteri Bottas stracił panowanie nad swoim bolidem, gdy wyjeżdżał ze stanowiska, po tym jak mechanicy Mercedesa wymienili u niego koła.
Efektowny piruet Bottasa mógł zakończyć się fatalnie dla mechaników McLarena, których garaże zlokalizowane są w dalszej części alei serwisowej na Red Bull Ringu. - To było rozgrzewanie opon - zgłosił przez radio kierowca Mercedesa, a inżynier odpowiedział mu, że "nie wyszło najlepiej".
Mechanicy McLarena pomogli Bottasowi zawrócić bolid, dzięki czemu 31-latek był w stanie szybko powrócić na tor. Jednak menedżer ekipy z Woking wykonał telefon do dyrekcji wyścigu i zgłosił cały incydent. - To było absurdalne. Przecież on mógł zabrać naszych ludzi i wjechać w ścianę - przekazał Paul James.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jej zdjęcia potrafią rozgrzać kibiców
Michael Masi, dyrektor wyścigowy F1, zgodził się z opinią menedżera McLarena. Dlatego też po zakończeniu treningu przedstawiciele Bottasa zostali wezwani do pokoju sędziowskiego. - To normalny błąd, zdarza się - powiedział później Bottas w Sky Sports, który nie spodziewa się kary.
- Obróciłem się, próbowałem czegoś innego niż zwykle podczas wyjazdu ze stanowiska - dodał kierowca Mercedesa, zdaniem którego sędziowie chcą jedynie zrozumieć, co dokładnie wydarzyło się w alei serwisowej i z czego wynikał jego błąd.
Sędziowie mieli jednak inny pogląd na sprawę. O godz. 18.15 poinformowali, że wskutek niebezpiecznego incydentu w alei serwisowej Bottas straci trzy pozycje na starcie do GP Styrii. To kiepska wiadomość dla Fina, który walczy o swoją przyszłość w Mercedesie.
Here's another look at FP2's big talking point, Valtteri Bottas' spin in the the pit lane#StyrianGP#F1 pic.twitter.com/Hc2jZ4DIWx
— Formula 1 (@F1) June 25, 2021
Czytaj także:
Sergio Perez się niecierpliwi. Chce nowego kontraktu
Mechanicy za szybko zmieniają koła w F1