Kibice Formuły 1 dawno nie widzieli Fernando Alonso w takim stanie. Hiszpan był bliski tego, by awansować do Q3 w kwalifikacjach do GP Austrii. Jednak jego świetne okrążenie zostało zniszczone przez Sebastiana Vettela. Niemiec jechał dość wolno i stanowił przeszkodę dla Alonso.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi, że Alonso nadjeżdża? - mówił przez radio Vettel do inżyniera Aston Martina. 34-latek jeszcze na torze zaczął przepraszać rywala, ale ten nie był skory do ich przyjęcia. Hiszpan nie dostał się bowiem do Q3 i przyjdzie mu w niedzielę ustawić się na odległym, czternastym polu startowym.
- Straciliśmy szansę, aby być na piątym czy szóstym miejscu na starcie do wyścigu. Od razu rywalizacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Biorąc pod uwagę moją pozycję startową, raczej nie zdobędziemy punktów. Bez względu na to, jaką karę dadzą innym, to nie będzie wystarczająca rekompensata - stwierdził Alonso w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prawdziwe czary! Niesamowity popis Polaków
- Kierowcy jadący z przodu kiepsko zarządzali miejscem na torze. Jestem rozczarowany, bo naprawdę mieliśmy potencjał na lepszy wynik. Najprawdopodobniej bolid spisywał się najlepiej w kwalifikacjach w tym roku. Tymczasem my nie wykorzystaliśmy tego do maksimum - dodał 39-latek.
Alonso zdradził, że na odprawie kierowców dyskutowano o tym, by nie blokować szybszych zawodników. - To jednak jest trudny temat. W takich sytuacjach musi wygrywać zdrowy rozsądek. Muszą być za coś takiego surowe kary, bo to co się wydarzyło, nie jest w porządku. To jest bardzo frustrujące, bo stracimy przez to sporo punktów. Przed nami wyścig, o którym najpewniej będziemy musieli zapomnieć - podsumował.
Sam Vettel miał świadomość tego, że zepsuł kwalifikacje Alonso. - Zobaczyłem go zbyt późno, nie mogłem nic więcej zrobić. Cała sytuacja pokazuje problem z kierowcami, którzy wyprzedzają i zmieniają swoje miejsce w kolejce do okrążenia kwalifikacyjnego. To nie jest coś, na co się pisaliśmy - powiedział Vettel, nawiązując do porozumienia dżentelmeńskiego między zawodnikami, aby nie wyprzedzać się w kwalifikacjach.
Czytaj także:
Honda odrzuca teorie spiskowe Mercedesa
George Russell ma dość pecha