F1. Kierowcy jak nurkujący piłkarze. "Musimy tego uniknąć"

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Lando Norris
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Lando Norris

Po GP Austrii na dobre rozgorzała dyskusja na temat kar w F1. Nadmierna liczba decyzji sędziowskich budzi kontrowersje. Pojawiają się przy tym obawy, że kierowcy zaczną się zachowywać niczym piłkarze, symulować faule i domagać się od sędziów reakcji.

Po GP Austrii sędziowie nie mają łatwego życia, bo ich kolejne decyzje o karach dla kierowców wywołały sporo dyskusji. Już na samym początku wyścigu Formuły 1 nałożono sankcję na Lando Norrisa za wypchnięcie poza tor Sergio Pereza, a następnie podwójnie ukarano Meksykanina za podobne zachowanie względem Charlesa Leclerca.

Każdą z tych sytuacji łączył fakt, że mieliśmy do czynienia z ostrą jazdą. Na pograniczu, ale też bez przesadnego faulu. Tymczasem sami kierowcy jeszcze kilka miesięcy temu apelowali do stewardów, by pozwolono im się ścigać i walczyć.

Dlatego też w padoku F1 pojawiają się obawy, że GP Austrii może stworzyć niebezpieczny precedens. Kierowcy mogą teraz naciągać niektóre sytuacje i zgłaszać jazdę faul rywala, aby ten otrzymał karę od sędziów. - Chyba nie chcemy, by kierowcy byli jak piłkarze, którzy nurkują i symulują faule. Musimy tego uniknąć - powiedział motorsport.com Christian Horner, szef Red Bull Racing.

ZOBACZ WIDEO: Adam Kszczot zdradził plany na przyszłość. "Wracamy do wielkiego sportu na całym świecie"

Brytyjczyk nie zgadza się z karą dla Norrisa, choć w akcję zamieszany był przecież jego kierowca, bo Perez reprezentuje barwy "czerwonych byków". Równocześnie szef Red Bulla nie uważa, aby Perez zasługiwał na sankcję za dwukrotne wywiezienie Leclerca poza tor.

- Wiem, że sędziowie maja niesamowicie trudną robotę. Jednak to, co oglądaliśmy w Austrii, było bardziej czymś w stylu incydentu wyścigowego, niż zdarzenia zasługującego na karę - dodał Horner.

Szef Red Bulla podkreślił, że kierowca atakujący po zewnętrznej, czyli w omawianych sytuacjach Perez i Leclerc, zawsze znajduje się na łasce zawodnika znajdującego się od wewnętrznej strony toru. - Gdy atakujesz po zewnętrznej, to zawsze podejmujesz ryzyko. Zwłaszcza, gdy nie jesteś w stanie wysunąć się odpowiednio do przodu - ocenił.

- FIA przyznała pierwszą karę za incydent Norris-Perez i później nie mogła postąpić inaczej w przypadku zdarzeń Perez-Leclerc. Tyle że mówimy o gościach, którzy ścigają się od dzieciństwa. Oni wiedzą, że jak atakujesz po zewnętrznej, to ryzykujesz i możesz źle skończyć. Te kary są dość surowe i kłócą się z zasadą "pozwólcie się nam ścigać" - podsumował Horner.

Czytaj także:
Frustracja Lewis Hamiltona. Maleją szanse na tytuł
Sędziowie w GP Austrii zapędzili się w kozi róg

Komentarze (0)