Kto zostanie w tym roku mistrzem świata - Max Verstappen czy Lewis Hamilton? Odpowiedzi na to pytanie jeszcze długo nie poznamy, ale kierownictwo Mercedesa robi wiele, aby ich dominacja w Formule 1 nie została przerwana. W ostatnich tygodniach zespół z Brackley regularnie oskarżał głównego rywala o łamanie i naginanie regulaminu F1.
Najsłynniejsza stała się batalia o elastyczne tylne skrzydła, które zdaniem Mercedesa uginały się w bolidach Red Bull Racing w sposób niezgodny z przepisami. To wymusiło na "czerwonych bykach" zmiany w samochodach.
Red Bull powoli ma dość zagrywek pozatorowych Mercedesa. Tym bardziej, że Niemcy też mają swoje za uszami. - Przekazaliśmy FIA nasze wątpliwości i nagrania wideo, na których widać, jak ich przednie skrzydło również się wygina - powiedział "Motorsport Total" Helmut Marko, doradca Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale widok! Polska pięściarka relaksuje się na Karaibach
- Teraz sprawa jest w rękach FIA. Nie ingerujemy w nią i nie wywieramy żadnej presji. Mamy tylko nadzieję, że federacja poświęci jej odpowiednią ilość uwagi - dodał Austriak.
Marko zwrócił uwagę na to, że Mercedes nie potrafi odpowiedzieć Red Bullowi na torze ani przyspieszyć rozwoju swojego bolidu, więc sięga po różne sztuczki, które są mało eleganckie. - Ciągle rzucają nam kłody pod nogi. Tego jest coraz więcej, co jest aż zadziwiające - stwierdził 78-latek.
- Jednak powoli ta strategia uderza też w Mercedesa. Media zaczynają to postrzegać tak samo jak my. Możecie to nazwać jak chcecie, ale oni wychodzą na takiego, który nie potrafi przegrywać - podsumował Marko.
W klasyfikacji generalnej F1 obecnie Verstappen ma 32 punkty przewagi nad Hamiltonem.
Czytaj także:
George Russell odniósł się do spekulacji transferowych
Kolejny Schumacher puka do bram F1