F1. George Russell zrozpaczony. Sędziowie byli bezlitośni dla kierowcy Williamsa

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell przed Carlosem Sainzem
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell przed Carlosem Sainzem

George Russell może zapomnieć o świetnej pozycji startowej w GP Wielkiej Brytanii. Sędziowie uznali go winnym kolizji w sprincie kwalifikacyjnym F1 i nałożyli na niego karę. Tym samym zmalały szanse Williamsa na punkty w niedzielę.

George Russell starł się z Carlosem Sainzem zaraz po starcie do sprintu kwalifikacyjnego na torze Silverstone. Kontakt pomiędzy kierowcami doprowadził do tego, że Hiszpan wypadł z toru i spadł niemal na sam koniec stawki Formuły 1. Dlatego też reprezentant Ferrari nie miał problemu ze wskazaniem winnego i domagał się kary dla Russella (szczegóły TUTAJ).

Sam Brytyjczyk przed wizytą w pokoju sędziowskim twierdził, że "takie są wyścigi" i uważał, że nie zrobił nic niewłaściwego. Stewardzi byli jednak innego zdania, bo nałożyli na 23-latka karę przesunięcia o trzy pozycje na starcie do GP Wielkiej Brytanii.

Oznacza to, że kierowca Williamsa nie ustawi się na dziewiątym polu startowym, a dopiero na dwunastym. Z kolei Sainz zyskał jedną lokatę - on ruszy do wyścigu jako dziesiąty w stawce F1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak spędza wakacje dziewczyna Ronaldo

Sędziowie w decyzji o karze wskazali Russella za winnego kolizji. Przyczynić się do tego miało m.in. zblokowanie hamulców, przez które młody Brytyjczyk na moment stracił panowanie nad bolidem.

Russell może przy tym mówić o szczęściu, bo sędziowie odstąpili od nałożenia na niego kary czasowej. Gdyby do tego doszło, reprezentant Williamsa straciłby jeszcze więcej pozycji na starcie. Panel sędziowski uznał jednak, że sprint kwalifikacyjny F1 jest na tyle krótki, że nadawanie kar czasowych byłoby czymś niewłaściwym.

Do dorobku Russella dopisano też punkt karny. W ciągu ostatniego roku kierowca Williamsa zgromadził już siedem "oczek" karnych. Uzyskanie dwunastu jest równoznaczne z karną pauzą w jednym wyścigu F1.

Czytaj także:
Alfa Romeo podjęła kolejną ważną decyzję
Lewis Hamilton nie powiedział ostatniego słowa

Komentarze (0)