Lewis Hamilton przyzwyczaił swoich fanów (i antyfanów), że niekiedy przesadnie celebruje pewne momenty. Oglądając jednak obrazki po zakończeniu GP Wielkiej Brytanii, można było poczuć niesmak. I jest to delikatne określenie. Brytyjczyk już na pierwszym okrążeniu trafił w Maxa Verstappena, wyrzucił z toru bezpośredniego rywala w walce o tytuł, a kilkadziesiąt minut później kompletnie o tym zapomniał.
- Zrobiłeś to Lewis! Co za jazda! - mówił inżynier do Hamiltona. - Podziękowania do wszystkich w zespole. Wciąż jesteśmy w grze! Ależ wy mnie inspirujecie! - dodawał Brytyjczyk, a później radio przejął Toto Wolff. - Lewis, nigdy się nie poddajemy! Nigdy! - stwierdził Austriak.
- Cholerna prawda, Toto! - odpowiedział Hamilton, który fetował wygraną w zakręcie Copse, czyli dokładnie tam, gdzie kilkadziesiąt minut wcześniej wyrzucił z toru Verstappena. Słuchając tego wszystkiego, można się było poczuć nieswojo. Hamilton i Mercedes zrobili z wygranej 36-latka na Silverstone wielkie święto, a przypomnijmy, że sędziowie uznali go winnym kolizji z Verstappenem. Przy tym wszystkim wygwizdanie hymnu Włoch przy finale Euro 2020 na Wembley było nic nie znaczącym gestem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak spędza wakacje dziewczyna Ronaldo
Mercedes i Hamilton zachowywali się tak, jakby zwyciężyli po wspaniałej walce z Verstappenem, trwającej wręcz do ostatniego okrążenia. Podczas gdy niemiecki zespół fetował sukces swojej gwiazdy, jego główny rywal znajdował się w szpitalu na szczegółowych badaniach. Wygrana wygraną, ale zabrakło w tej sytuacji taktu, bo gdyby nie wjechanie w kierowcę Red Bull Racing na pierwszym okrążeniu, to moglibyśmy nie mieć okazji do wysłuchania tych motywacyjnych pogawędek.
Verstappen and Hamilton collide!
— Formula 1 (@F1) July 18, 2021
The title rivals come together at Copse, pitching Verstappen into a high-speed crash.
The Dutchman was able to walk away but he has been taken to hospital for precautionary checks#BritishGP #F1 pic.twitter.com/ol1s9dRJoa
Osobną kwestią jest decyzja o karze dla Hamiltona. Co najmniej kontrowersyjna. Jak bowiem skomentować sytuację, że kierowca zostaje uznany winnym wypadku, wyklucza bezpośredniego rywala z wyścigu, a sam sięga po zwycięstwo? Nie tak dawno w GP Austrii sędziowie sypali karami niczym z rękawa, dając po 5 sekund kierowcom za wypychanie poza tor, które nie zakończyło się wypadkiem. Tu otrzymaliśmy 10 sekund za zdarzenie, które mogło się zakończyć fatalnie i mocno wpłynęło na losy wyścigu i walki o tytuł.
Powiedzmy sobie wprost - niesprawiedliwa jest sytuacja, w której kierowca powoduje wypadek konkurenta, a równocześnie wygrywa wyścig. Można to porównać do policyjnej kontroli i jedynie upomnienia pirata drogowego, który rażąco złamał przepisy. W tej sytuacji aż prosiło się o bardziej surową sankcję dla Hamiltona, ale nie po raz pierwszy okazało się, że Brytyjczyk może liczyć na łaskawe traktowanie przez sędziów.
Nie ma jednak wątpliwości, że wypadek z GP Wielkiej Brytanii będzie punktem zwrotnym w walce o tytuł F1. Verstappen niejednokrotnie udowadniał, że jest kierowcą, który nie daje sobie w kaszę dmuchać. To właśnie Holender słynął z bezkompromisowej walki, którą imponował jeszcze jako nastolatek. Już za dwa tygodnie kierowca Red Bulla będzie mógł się odgryźć Hamiltonowi na Węgrzech i najpewniej skorzysta z okazji.
Należy oczekiwać, że w przyszłości dojdzie do kolejnych starć między Hamiltonem a Verstappenem. W końcu mowa o dwóch wielkich kierowcach F1. Przed laty na torze, a czasem i poza nim, swoje sprawy wyjaśniać musieli Ayrton Senna i Alain Prost, Michael Schumacher z Jacques Villeneuvem, a i sam Lewis Hamilton w roku 2016 żył w atmosferze otwartego konfliktu z Nico Rosbergiem.
To wszystko jest świetną wiadomością dla kibiców F1, którzy wyposażeni w popcorn zasiądą przed telewizorami przy okazji kolejnych wyścigów i będą czekać na ciąg dalszy pojedynku Hamilton-Verstappen. Oby nie skończył się kolejnym wypadkiem na torze.
Czytaj także:
Ależ wpadka byłego mistrza F1 przed startem wyścigu!
Bolid Verstappena w strzępach! To musiało się tak skończyć