W czwartkowy wieczór sędziowie odrzucili wniosek Red Bull Racing, który domagał się ponownego ocenienia incydentu z pierwszego okrążenia GP Wielkiej Brytanii, kiedy to Lewis Hamilton wjechał w Maxa Verstappena. Brytyjczyk otrzymał za ten wypadek tylko 10 s kary, co nie przeszkodziło mu w odniesieniu wygranej.
Podczas gdy wydawało się, że werdykt stewardów kończy sprawę, ostre oświadczenie opublikował Mercedes. Niemiecki zespół postanowił stanąć w obronie Hamiltona, po tym jak kierownictwo Red Bulla nazywało jego atak "desperackim" i "błędem amatora".
"Mercedes z zadowoleniem przyjmuje decyzję sędziów, by odrzucić petycję Red Bulla o ponowne zajęcie się sprawą. Oprócz zakończenia sprawy tego incydentu, mamy nadzieję, że ta decyzja oznacza też koniec skoordynowanej akcji prowadzonej przez kierownictwo Red Bulla, której celem jest zszarganie dobrego imienia Lewisa Hamiltona, w tym w dokumentach przedłożonych sędziom do wglądu" - napisano w komunikacie.
ZOBACZ WIDEO: Wódka w wiosce olimpijskiej. "Trzeba się było nagimnastykować, żeby wnieść alkohol"
"Teraz skupiamy się już wyłącznie na ściganiu i kontynuujemy naszą ciężką walkę w mistrzostwach świata F1 w sezonie 2021" - dodano.
Red Bull nie zdradził, co pokazał sędziom podczas czwartkowego spotkania. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że "czerwone byki" chciały udowodnić, że w momencie wypadku Hamilton w zakręcie Copse jechał z prędkością, jakiej nie osiągnął w żadnym późniejszym momencie wyścigu. Oznaczało to, że gdyby Brytyjczyk nie trafił w Verstappena, to najpewniej wypadłby z toru w tym miejscu.
Wydarzenia z GP Wielkiej Brytanii miały spory wpływ na losy walki o tytuł w F1. Verstappen wskutek wypadku odpadł z rywalizacji i nie zdobył punktów, podczas gdy Hamilton zgarnął 25 "oczek". W efekcie obu kierowców w tej chwili dzieli już tylko 8 punktów w klasyfikacji.
Czytaj także:
"Hamilton wymachiwał flagą, jakby nic się nie stało"
Hamilton: Zrobiłbym dokładnie to samo