Wrze w F1. Lewis Hamilton: Zrobiłbym dokładnie to samo

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Max Verstappen nadal twierdzi, że Lewis Hamilton okazał mu brak szacunku po ostatnim wyścigu F1, a Brytyjczyk nie pozostaje dłużny. - Zrobiłbym dokładnie to samo - powiedział Hamilton o manewrze, który doprowadził do fatalnego wypadku Holendra.

Ciąg dalszy kontrowersji wokół wypadku, który miał miejsce w GP Wielkiej Brytanii. Formuła 1 szykuje się właśnie do kolejnego wyścigu, ale przed GP Węgier dyskusja toczy się głównie wokół ostatniego starcia Lewisa Hamiltona z Maxem Verstappenem. Holender na czwartkowym briefingu ponownie oskarżył Brytyjczyka o niesportową postawę i brak szacunku.

Hamilton nie pozostał dłużny kierowcy Red Bull Racing. - Jeśli chodzi o ten manewr, zrobiłbym dokładnie to samo. Postąpiłbym tak, jak postąpiłem w tamtym momencie - powiedział aktualny mistrz świata F1, który został uznany przez sędziów winnym incydentu z Silverstone.

- Sprawdziłem powtórki wypadku, przeanalizowałem go. Bazując na moim doświadczeniu z wielu lat, niczego bym nie zmienił - dodał kierowca Mercedesa, którego cytuje motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Wódka w wiosce olimpijskiej. "Trzeba się było nagimnastykować, żeby wnieść alkohol"

Eksperci zwracali uwagę na to, że Hamilton w tym samym miejscu pod koniec wyścigu wyprzedzał Charlesa Leclerca, ale obrał wówczas zupełnie inną linię jazdy. 36-latek stwierdził jednak, że nie będzie marnował energii na wyjaśnianie różnic pomiędzy tymi sytuacjami.

- Mógłbym to wyjaśnić, ale nie zamierzam tego robić. Ścigam się od 20 lat. Wiem, jak poruszać się po zakrętach i wykonywać manewry wyprzedzania. Dlatego nie będę tracić energii na wyjaśnianie tej kwestii - skomentował Hamilton.

Brytyjczyk nie zgodził się też z Verstappenem, zdaniem którego kierowca Mercedesa przesadnie celebrował zwycięstwo w GP Wielkiej Brytanii. - Nie sądzę, abyśmy okazali brak szacunku. Inaczej jest mieć świadomość tego, co się wydarzyło i świętować wygraną, a inaczej, gdy nie wiesz, co miało miejsce. Ja nie wiedziałem, że Max został zabrany do szpitala - wyjaśnił Hamilton.

- To było moje domowe Grand Prix. Od dawna pracowaliśmy bardzo ciężko, aby osiągnąć taki wynik. Dla nas to był piekielnie ważny moment, wygraliśmy przed tłumem fanów po długiej przerwie. To nie była planowana celebracja. To była radość z tego, że tylu kibiców jest na trybunach, bo brakowało ich przed rokiem. To były naturalne emocje, ja nie zamierzam ich ukrywać - dodał aktualny mistrz świata.

Czytaj także:
Robert Kubica wraca do bolidu F1!
Alfa Romeo boi się George'a Russella

Źródło artykułu: