Gdy Alfa Romeo informowała, że w środę Theo Pourchaire wyjedzie na Hungaroring, by odbyć prywatne testy za kierownicą bolidu Formuły 1, część ekspertów była zaskoczona. Zorganizowanie takich jazd wiąże się bowiem ze sporym wydatkiem, a ekipa z Hinwil nie należy do najbogatszych w F1.
Prywatne testy Pourchaire'a pokazują, jak duża jest wiara Frederica Vasseura i jego zespołu w talent i możliwości 17-latka. Alfa Romeo nie zdradziła szczegółów testów Francuza i nie wiadomo, jak wiele okrążeń pokonał. W krótkim komunikacie Szwajcarzy zdradzili jedynie, że kierowca "ukończył pełen program testowy".
Nieoficjalne informacje z Hinwil mówią jednak, że zespół jest zachwycony umiejętnościami kierowcy, który w młodym wieku zdołał już wygrać jeden wyścig Formuły 2 i to na krętym, trudnym technicznie torze w Monako. - Jest dla niego trochę za wcześnie na awans do F1 - mówił jeszcze kilka tygodni temu Vasseur.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia
Gdy jednak "The Race" zapytał szefa Alfy Romeo o Pourchaire'a przy okazji lipcowego GP Francji, odpowiedź Francuza nie była już tak stanowcza. - Mamy kontrakt z Theo, ale nie chcemy niczego przyspieszać. Pamiętajcie, że on ma tylko 17 lat. Jeśli porównamy go do innych talentów docierających do F1, to byli znacznie starsi - mówił Vasseur.
- Nie chcę porównywać Theo do Hamiltona, Hulkenberga, Rosberga czy Leclerca, którzy przeszli do F1 po jednym sezonie w F2. Niech wykona swoją pracę w tej kategorii, a potem będziemy mogli podyskutować - dodawał szef Alfy Romeo.
Pourchaire obecnie zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji F2. Problem jego przyszłości może się rozwiązać sam. Jeśli kierowca z Francji nie ukończy sezonu w czołowej trójce F2, to nie zdobędzie odpowiedniej liczby punktów, by uzyskać superlicencję. Tym samym będzie musiał czekać kolejny rok na zdobycie pozwolenia na jazdę w F1.
Czytaj także:
Zaostrza się walka o miejsce w Alfie Romeo
Zachwyty nad Fernando Alonso