Organizatorzy nie mają wątpliwości, że GP Holandii będzie wielkim świętem motorsportu. Wyścig miał pojawić się w kalendarzu już w sezonie 2020, ale plany zniweczyła pandemia koronawirusa. Holendrzy nie chcieli bowiem słyszeć o organizacji wyścigu Formuły 1 przy zamkniętych trybunach, gdy ledwie kilka miesięcy wcześniej wyprzedali wszystkie bilety w kilka minut.
Na początku września holenderskie Zandvoort ma przeżyć oblężenie kibiców Maxa Verstappena. Na trybunach codziennie ma pojawić się ok. 100 tys. fanów. Większość z nich nie przepada za Lewisem Hamiltonem po ostatnich wydarzeniach w świecie F1.
Hamilton spowodował wypadek Verstappena w GP Wielkiej Brytanii, a następnie dolał oliwy do ognia niektórymi wypowiedziami. W efekcie ostatnio przy okazji GP Węgier został wygwizdany i wybuczany przez holenderskich fanów.
Jan Lammers, który jako dyrektor GP Holandii sprawuje opiekę nad zawodami, wystosował specjalny apel do rodaków. Były kierowca F1 chce, aby ci we wrześniu "zaskoczyli" Hamiltona. - Sport musi łączyć. Nie możemy być jak chuligani w piłce nożnej, nie chcemy widzieć takich obrazków - powiedział Lammers, cytowany przez nu.nl.
- Sport to emocje. Nie zrobisz z kibica Ajaxu sympatyka Feyenoordu i na odwrót. To logiczne. Każdy ma swoje preferencje. Jednak zróbmy wszystko w cywilizowany sposób, tak by zaskoczyć Hamiltona naszą sportową postawą i gościnnością - dodał szef GP Holandii.
Zdaniem Lammersa, Hamilton zasłużył na odpowiedni szacunek swoimi osiągnięciami w F1 i jego rywalizacja z Verstappenem niczego nie zmienia w tej kwestii. - Mówimy o siedmiokrotnym mistrzu świata F1. Można go porównać do Lionela Messiego albo Cristiano Ronaldo. Trzeba go powitać wielkim aplauzem, a nie oceniać przez pryzmat jednego incydentu - wyjaśnił Holender.
Czytaj także:
Robert Kubica i Alfa Romeo mogą mówić o sukcesie
Ferrari zaskoczy mocą po wakacjach
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał