Robert Kubica na początku 2020 roku został przedstawiony jako rezerwowy kierowca Alfy Romeo. Szwajcarzy w ten sposób nie tylko zyskali solidnego rezerwowego, ale też kogoś, kto ma spore umiejętności pracy w symulatorze. Kubica na dodatek zdążył poznać wirtualne maszyny kilku zespołów F1 - m.in. Mercedesa, Red Bull Racing i Williamsa.
Alfa Romeo przez lata nie dysponowała symulatorem, co utrudniało jej przygotowania do weekendów F1. Było to spowodowane kiepską sytuacją finansową zespołu z Hinwil. Dopiero napływ gotówki w roku 2018 pozwolił rozpocząć prace, które doprowadziły do wielomilionowej inwestycji w fabryce.
Koronawirus pokrzyżował plany
Jeszcze w lutym 2020 roku, przy okazji testów F1 w Barcelonie, przedstawiciele Alfy Romeo z dumą mówili o symulatorze i wymaganiach względem Kubicy. Podkreślano jednak, że rozwijanie nowej maszyny potrwa nawet 24 miesiące. Tyle czasu potrzeba, aby dane prezentowane przez realny bolid zgadzały się z tymi, jakie oddaje symulator.
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał
Jednak kilka dni później pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany Alfie Romeo i Kubicy. COVID-19 zamknął fabrykę w Hinwil na długie tygodnie.
- Chcieliśmy wykorzystać rok 2020, by rozwinąć symulator na satysfakcjonujący poziom. Plany szybko zostały odłożone na bok z powodu COVID-19. Fabryka została zamknięta, potem pojawiły się pewne problemy wewnętrzne. Straciliśmy trzy, cztery miesiące - mówił w lutym w Warszawie Jan Monchaux, dyrektor techniczny Alfy Romeo.
Kubica jednak robił swoje - w zeszłym roku wystąpił w pięciu treningach F1, zdobywając cenne dane o modelu C39. W sezonie 2021 oglądaliśmy go już trzykrotnie za kierownicą następcy - C41. Krakowianin nie skupiał się na czasach czy zajmowanej pozycji, a wyczuwaniu różnic w zachowaniu samochodu i "docieraniu" symulatora.
Kubica i Alfa Romeo mogą mówić o sukcesie
Mimo pandemii koronawirusa, Alfa Romeo i Kubica mogą mówić o wykonaniu misji. I to przed czasem. Zbliżamy się do połowy sierpnia, z fabryki w Hinwil docierają głosy, że symulator zaczyna przedstawiać dane zbieżne z tymi, które zbiera samochód na prawdziwym torze.
- COVID-19 był niekorzystny dla naszego pierwotnego planu rozwoju. Rozwijanie symulatora było wysoko na naszej liście zadań i jesteśmy bardzo blisko celu. Kierowcy są już zadowoleni z poziomu korelacji danych. Symulator zaczyna być dla nas użytecznym narzędziem i na pewno zaczniemy go intensywnie używać - powiedział "The Race" Monchaux.
Wirtualna maszyna w fabryce jest przygotowana w momencie, gdy zespół nie rozwija już tegorocznego modelu i myśli wyłącznie o maszynie na rok 2022. Mimo to dyrektor techniczny Alfy Romeo wierzy, że symulator może "nieco ułatwić resztę sezonu" i "poprowadzić ekipę w podjęciu decyzji pod kątem kolejnej kampanii".
Alfa Romeo może gonić czołówkę F1
Posiadając nowoczesny symulator, Alfa Romeo w końcu może myśleć o gonieniu liderów F1. Przy okazji weekendu wyścigowego zmiany w ustawieniach bolidu mogą być na bieżąco sprawdzane przez kierowcę pracującego w fabryce. Nowa maszyna ułatwi też proces przygotowywania aktualizacji do samochodu.
- Symulator jest jak tunel aerodynamiczny. Nigdy nie przestajesz nad nim pracować. Korelacja danych zawsze może być lepsza. Wszystko jest w porządku, dopóki nie przekonasz się, że jakaś część na torze pracuje inaczej i dowiesz się, że jednak masz jakiś problem - stwierdził Monchaux.
- O tym się jednak przekonamy, gdy zaczniemy intensywnie korzystać z symulatora. Jesteśmy bardzo blisko tego punktu. To będzie dodatkowy atut, którego ewidentnie nam brakowało przez kilka ostatnich lat w walce z konkurencją. Każdy w F1 ma swój symulator albo korzysta z maszyny we współpracy z innym zespołem. My byliśmy w tej kwestii krok z tyłu - dodał Monchaux.
Otwartą kwestią pozostaje to, kto będzie pracował w symulatorze w sezonie 2022. Najpoważniejszym kandydatem do tej roli wydaje się Kubica, co byłoby też naturalnym krokiem w związku z rewolucją techniczną F1. Rozmowy ws. dalszej współpracy z krakowianinem i Orlenem trwają.
Czytaj także:
Szykuje się głośny transfer w F1
Brutalne realia F1. "Jesteś bohaterem, a za chwilę jesteś martwy"