Robert Kubica i Alfa Romeo mogą mówić o sukcesie. Pracowali na to długie miesiące

YouTube / Sauber Motorsport / Na zdjęciu: Robert Kubica w symulatorze
YouTube / Sauber Motorsport / Na zdjęciu: Robert Kubica w symulatorze

Robert Kubica został zatrudniony przez Alfę Romeo w konkretnym celu. Zespół z Hinwil postawił na Polaka, by ten jako rezerwowy kierowca rozwijał symulator wart kilka milionów dolarów. Szwajcarzy mogą dumnie powiedzieć "misja wykonana".

Robert Kubica na początku 2020 roku został przedstawiony jako rezerwowy kierowca Alfy Romeo. Szwajcarzy w ten sposób nie tylko zyskali solidnego rezerwowego, ale też kogoś, kto ma spore umiejętności pracy w symulatorze. Kubica na dodatek zdążył poznać wirtualne maszyny kilku zespołów F1 - m.in. Mercedesa, Red Bull Racing i Williamsa.

Alfa Romeo przez lata nie dysponowała symulatorem, co utrudniało jej przygotowania do weekendów F1. Było to spowodowane kiepską sytuacją finansową zespołu z Hinwil. Dopiero napływ gotówki w roku 2018 pozwolił rozpocząć prace, które doprowadziły do wielomilionowej inwestycji w fabryce.

Koronawirus pokrzyżował plany

Jeszcze w lutym 2020 roku, przy okazji testów F1 w Barcelonie, przedstawiciele Alfy Romeo z dumą mówili o symulatorze i wymaganiach względem Kubicy. Podkreślano jednak, że rozwijanie nowej maszyny potrwa nawet 24 miesiące. Tyle czasu potrzeba, aby dane prezentowane przez realny bolid zgadzały się z tymi, jakie oddaje symulator.

ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał

Jednak kilka dni później pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany Alfie Romeo i Kubicy. COVID-19 zamknął fabrykę w Hinwil na długie tygodnie.

- Chcieliśmy wykorzystać rok 2020, by rozwinąć symulator na satysfakcjonujący poziom. Plany szybko zostały odłożone na bok z powodu COVID-19. Fabryka została zamknięta, potem pojawiły się pewne problemy wewnętrzne. Straciliśmy trzy, cztery miesiące - mówił w lutym w Warszawie Jan Monchaux, dyrektor techniczny Alfy Romeo.

Kubica jednak robił swoje - w zeszłym roku wystąpił w pięciu treningach F1, zdobywając cenne dane o modelu C39. W sezonie 2021 oglądaliśmy go już trzykrotnie za kierownicą następcy - C41. Krakowianin nie skupiał się na czasach czy zajmowanej pozycji, a wyczuwaniu różnic w zachowaniu samochodu i "docieraniu" symulatora.

Kubica i Alfa Romeo mogą mówić o sukcesie

Mimo pandemii koronawirusa, Alfa Romeo i Kubica mogą mówić o wykonaniu misji. I to przed czasem. Zbliżamy się do połowy sierpnia, z fabryki w Hinwil docierają głosy, że symulator zaczyna przedstawiać dane zbieżne z tymi, które zbiera samochód na prawdziwym torze.

- COVID-19 był niekorzystny dla naszego pierwotnego planu rozwoju. Rozwijanie symulatora było wysoko na naszej liście zadań i jesteśmy bardzo blisko celu. Kierowcy są już zadowoleni z poziomu korelacji danych. Symulator zaczyna być dla nas użytecznym narzędziem i na pewno zaczniemy go intensywnie używać - powiedział "The Race" Monchaux.

Wirtualna maszyna w fabryce jest przygotowana w momencie, gdy zespół nie rozwija już tegorocznego modelu i myśli wyłącznie o maszynie na rok 2022. Mimo to dyrektor techniczny Alfy Romeo wierzy, że symulator może "nieco ułatwić resztę sezonu" i "poprowadzić ekipę w podjęciu decyzji pod kątem kolejnej kampanii".

Alfa Romeo może gonić czołówkę F1

Posiadając nowoczesny symulator, Alfa Romeo w końcu może myśleć o gonieniu liderów F1. Przy okazji weekendu wyścigowego zmiany w ustawieniach bolidu mogą być na bieżąco sprawdzane przez kierowcę pracującego w fabryce. Nowa maszyna ułatwi też proces przygotowywania aktualizacji do samochodu.

- Symulator jest jak tunel aerodynamiczny. Nigdy nie przestajesz nad nim pracować. Korelacja danych zawsze może być lepsza. Wszystko jest w porządku, dopóki nie przekonasz się, że jakaś część na torze pracuje inaczej i dowiesz się, że jednak masz jakiś problem - stwierdził Monchaux.

- O tym się jednak przekonamy, gdy zaczniemy intensywnie korzystać z symulatora. Jesteśmy bardzo blisko tego punktu. To będzie dodatkowy atut, którego ewidentnie nam brakowało przez kilka ostatnich lat w walce z konkurencją. Każdy w F1 ma swój symulator albo korzysta z maszyny we współpracy z innym zespołem. My byliśmy w tej kwestii krok z tyłu - dodał Monchaux.

Otwartą kwestią pozostaje to, kto będzie pracował w symulatorze w sezonie 2022. Najpoważniejszym kandydatem do tej roli wydaje się Kubica, co byłoby też naturalnym krokiem w związku z rewolucją techniczną F1. Rozmowy ws. dalszej współpracy z krakowianinem i Orlenem trwają.

Czytaj także:
Szykuje się głośny transfer w F1
Brutalne realia F1. "Jesteś bohaterem, a za chwilę jesteś martwy"

Źródło artykułu: