Będą losować bilety na wyścig F1. Część kibiców niepocieszona
Rząd Holandii zgodził się na to, by wyścig F1 w Zandvoort odbył się z kibicami na trybunach. Ograniczono jednak liczbę dostępnych miejsc. Oznacza to konieczność zwrotu biletów tysiącom fanów. O tym, kto wejdzie na trybuny zadecyduje fart.
Szefowie GP Holandii oczekiwali, że każdego dnia na trybunach w Zandvoort pojawi się nieco ponad 100 tys. widzów. Po remoncie obiekt może bowiem pomieścić 105 tys. osób.
Jednak pogarszająca się sytuacja epidemiologiczna w kraju, spowodowana wariantem Delta koronawirusa, doprowadziła do reakcji rządu. Władze Holandii pozwoliły, aby trybuny w dniach 3-5 września były zapełnione w 2/3.
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewałW tej sytuacji osoby stojące za wyścigiem F1 stanęły przed trudnym zadaniem. Musiały bowiem wymyślić sposób na to, jak wybrać osoby, którym zostaną zwrócone bilety i tym samym nie obejrzą one tegorocznego GP Holandii. Jako że mowa o niemal 100 tys. wejściówek, to problem jest dość spory.
Ostatecznie postanowiono zorganizować swojego rodzaju loterię. To komputerowy algorytm wybierze tych, którzy zachowają bilety na GP Holandii i na początku września wejdą na obiekt w nadmorskim Zandvoort.
- To nie jest jakiś rebus, ale dość złożony algorytm. Ostatecznie wielu kibiców nie będzie mogło przyjechać na GP Holandii. To niesamowicie irytujące i niefortunne, ale nie mamy wyboru - powiedział "Algemeen Dagblad" Jan Lammers, szef GP Holandii.
Osoby, którym zostaną zwrócone bilety, będą miały możliwość ich przebukowania na sezon 2022 albo poproszenia o zwrot kosztów zakupu.
Czytaj także:
Dwa wrogie obozy. Tak w F1 niszczą się przyjaźnie
Nowe zespoły w F1? Rozmowy trwają