GP Holandii wraca do kalendarza Formuły 1 po 36 latach przerwy. Wyścig na wyremontowanym torze w Zandvoort cieszy się sporym zainteresowaniem ze względu na osobę Maxa Verstappena, który w ojczyźnie zyskał status bohatera narodowego. Dlatego organizatorzy wyścigu F1 w kilka minut sprzedali wszystkie dostępne bilety.
Szefowie GP Holandii oczekiwali, że każdego dnia na trybunach w Zandvoort pojawi się nieco ponad 100 tys. widzów. Po remoncie obiekt może bowiem pomieścić 105 tys. osób.
Jednak pogarszająca się sytuacja epidemiologiczna w kraju, spowodowana wariantem Delta koronawirusa, doprowadziła do reakcji rządu. Władze Holandii pozwoliły, aby trybuny w dniach 3-5 września były zapełnione w 2/3.
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał
W tej sytuacji osoby stojące za wyścigiem F1 stanęły przed trudnym zadaniem. Musiały bowiem wymyślić sposób na to, jak wybrać osoby, którym zostaną zwrócone bilety i tym samym nie obejrzą one tegorocznego GP Holandii. Jako że mowa o niemal 100 tys. wejściówek, to problem jest dość spory.
Ostatecznie postanowiono zorganizować swojego rodzaju loterię. To komputerowy algorytm wybierze tych, którzy zachowają bilety na GP Holandii i na początku września wejdą na obiekt w nadmorskim Zandvoort.
- To nie jest jakiś rebus, ale dość złożony algorytm. Ostatecznie wielu kibiców nie będzie mogło przyjechać na GP Holandii. To niesamowicie irytujące i niefortunne, ale nie mamy wyboru - powiedział "Algemeen Dagblad" Jan Lammers, szef GP Holandii.
Osoby, którym zostaną zwrócone bilety, będą miały możliwość ich przebukowania na sezon 2022 albo poproszenia o zwrot kosztów zakupu.
Czytaj także:
Dwa wrogie obozy. Tak w F1 niszczą się przyjaźnie
Nowe zespoły w F1? Rozmowy trwają