Robert Kubica miał nadzieję na dobry wynik w sprincie kwalifikacyjnym Formuły 1 na torze Monza, zwłaszcza po świetnym wyniku w porannym treningu przed GP Włoch. Jednak Yuki Tsunoda swoim manewrem pozbawił krakowianina złudzeń. Tsunoda przez radio stwierdził, że uderzył go "p***y Kubica". - Co za idiota! - krzyczał przez radio kierowca Alpha Tauri.
Co o tej sytuacji myśli Robert Kubica? - Yuki jest młody i lubi sobie podyskutować przez radio. Z mojej perspektywy to nie wyglądało, bo byłem z przodu i manewr był "zakończony". Niestety, zostałem uderzony. Zawsze można sobie zostawiać dużo miejsca, ale Monza jest wąska i w zakręcie nie ma tam miejsca na dwa auta. Mam 36 lat i widziałem już swoje w życiu. Nie muszę tego komentować - powiedział Kubica w Eleven Sports.
Po kontakcie z Japończykiem rezerwowy Alfy Romeo wykręcił "bączka" i wpadł w żwir. Do tego momentu sprint kwalifikacyjny F1 układał się po jego myśli. - Nie mogę być w super humorze, bo w kwalifikacjach nie było dobrze, bo mieliśmy pewne problemy. W sobotnim treningu było znacznie lepiej, co dawało nadzieje przed sprintem - analizował sytuację Polak w telewizyjnym wywiadzie.
ZOBACZ WIDEO Kontrowersja w nominacjach do Szczakieli. Marcin Majewski komentuje
- Na starcie coś zrobiłem źle i muszę przeanalizować sytuację. To mi pomogło, by mieć dobrą wizję i spojrzenie na to, co się dzieje na torze. Dzięki temu zyskałem dwie pozycje w pierwszej szykanie. To też mi pomogło na dohamowaniu do drugiej szykany, bo tam znów udało mi się wyprzedzić dwa auta, ale w połowie zakrętu zostałem uderzony w tył i ugrzęzłem w żwirze - dodał Kubica.
Kubica w tej sytuacji myślał, że to koniec jego jazdy w sprincie kwalifikacyjnym F1. - Miałem już wszystko wyłączyć. Wtedy pomyślałem, że jeszcze raz spróbuję wydostać się ze żwiru. Trochę rajdowego instynktu i się udało - skomentował polski kierowca.
Wprawdzie chwilę później doszło do neutralizacji ze względu na problemy Pierre'a Gasly'ego, ale Robert Kubica w tej sytuacji był już na straconej pozycji. - Wiedziałem, że mogę maksymalnie wyprzedzić dwóch kierowców Haasa. Nie było jednak rytmu, auto się ślizgało. Póki opony były świeże, to jako tako udawało mi się to maskować. Po wyjściu z bolidu zrozumiałem to. Miałem uszkodzoną podłogę w miejscu, które jest dość ważne, stąd problemy - zdradził Kubica w Eleven Sports.
Kubica nie ma większych nadziei przed niedzielnym GP Włoch. - Zadanie nie jest łatwe, bo jazda w brudnym powietrzu za innymi bolidami utrudnia życie oponom. To jest klucz do wyścigu, by te ogumienie jak najlepiej działało. Nie mogę też odpuszczać, bo będę starał się nadrobić parę miejsc - powiedział kierowca Alfy Romeo.
- W treningu wychodziło mi dbanie o opony. Szkoda, że nie mam porównania do sprintu, że nie mogę wyciągnąć żadnych wniosków (z powodu uszkodzonej podłogi - dop. aut.). Musimy zapomnieć o sprincie, balans był jaki był. Nie poddajemy się jednak. W niedzielę będę musiał znów startować od zera - podsumował Kubica.
Czytaj także:
"Miła, sympatyczna, ciepła". Agnieszka Pyra zginęła w Rajdzie Śląska
Atak na World Trade Center. Ferrari zrobiło coś wyjątkowego