Czy Robert Kubica wróci do regularnego ścigania w Formule 1? To pytanie zadają sobie polscy fani. Obecnie tylko Alfa Romeo posiada wolne miejsce na sezon 2022. Kubica jest wymieniany w gronie kandydatów do jazdy w szwajcarskim zespole, ale nie jest faworytem. Najwyżej stoją akcje Guanyu Zhou, który osiąga dobre wyniki w Formule 2 i na dodatek posiada solidne wsparcie sponsorskie. Firmy z Chin są bowiem gotowe wyłożyć nawet 30 mln dolarów na starty podopiecznego w F1.
Alfa Romeo zapowiada, że finalną decyzję podejmie na początku października, po kolejnych wyścigach F2. Wtedy Frederic Vasseur będzie miał lepszy ogląd sytuacji w niższych seriach wyścigowych. Czy to oznacza, że Robert Kubica jest bez szans?
Robert Kubica ma trzy plany
- Moja przyszłość w F1? Dużo będzie zależeć od Orlenu. W zależności od tego, jakie zostaną podjęte decyzje, wtedy ja się określę. Trzeba się uzbroić w cierpliwość. Mój cel jest jasny. Jest taki sam od sześciu lat. Czy coś z tego wyjdzie? Na dzisiaj nie wiem. Są różne plany. A, B, C. Nie chciałbym długo czekać i to podkreślam co roku, ale to się przeciąga - powiedział Kubica w Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0
Na czym polegają plany Polaka? Kubica, ciągnięty za język podczas telewizyjnego wywiadu, uchylił rąbka tajemnicy. - Plan A zakłada jeżdżenie w jak najwyższej kategorii wyścigowej, jaka będzie możliwa. Plan B zakłada łączenie różnych programów. Plan C może nie być najfajniejszy, ale niekoniecznie może być złym planem. Wszystko będzie zależało od tego, co, jak i dlaczego - dodał.
Krakowianin ostro zareagował natomiast na słowa Patryka Mirosławskiego z Eleven Sports, jakoby szanse na jego powrót do F1 były "żadne". - To od was słyszę. Nie wiem, czy coś jest na rzeczy. Dopóki piłka jest w grze, to się gra. Kilka lat temu też byście powiedzieli, że szansa jest żadna. Zawsze jest. Nie wpadałbym w hurraoptymizm, ale też nie powiedziałbym, że nie mam szans - stwierdził rezerwowy Alfy Romeo.
Kubica nawiązał też do wydarzeń z końca 2017 roku, gdy miał podpisaną wstępną umowę z Williamsem. Jednak później rosyjscy sponsorzy Siergieja Sirotkina przelicytowali ofertę złożoną przez Polaka i firmę Lotos, co zakończyło się dla niego jedynie rolą rezerwowego. - W sezonie 2017 jechałem na testy do Abu Zabi jako kierowca wyścigowy, a wiemy jak się skończyło. Nie zmyśliłem sobie tego, a sytuacja się diametralnie zmieniła - powiedział Kubica.
Sukces w ELMS nie był łatwy
Robert Kubica pojawił się w Soczi na GP Rosji, choć pierwotnie nie było to planowane. Jednak wydarzenia z GP Holandii, gdy nagle wykryto koronawirusa u Kimiego Raikkonena, zmieniły podejście Alfy Romeo. Zespół chce mieć teraz rezerwowego na każdym wyścigu, aby być gotowym na niespodziewane zdarzenia. Równocześnie dla Kubicy jest to pierwsza wizyta w padoku F1 od momentu wywalczenia tytułu w European Le Mans Series.
- Tytuł jak każdy inny. Ważny do pewnego stopnia. Z zewnątrz wydawało się, że zdobycie go było łatwe, ale wcale tak nie było. Byliśmy debiutantami, ale się udało i to jest duże osiągnięcie. Dla niektórych może nie było to zaskoczenie, ale liderowaliśmy od pierwszego wyścigu w Barcelonie - powiedział Kubica w Eleven Sports.
- Udało nam się wygrać na Spa-Francorchamps, po dwóch trudnych wyścigach w ELMS i 24h Le Mans, gdzie wygrana była prawie pewna, ale te "prawie" zrobiło w tym przypadku dużą różnicę. Jest to coś szczególnego. Wyścigi długodystansowe to coś nowego i jest to duże osiągnięcie - dodał krakowianin.
Czy w przypadku braku miejsca w F1 Kubica będzie chciał nadal startować w wyścigach długodystansowych? - Chcieć to duże słowo. Moje podejście, od kiedy zrezygnowałem z rajdów, jest takie, by ścigać się w jak najwyższej kategorii. W takiej, która jest dla mnie największym wyzwaniem. Gdy wracałem na tor, to nie miałem celów. Wtedy szanse na powrót do F1 były małe, ale się udało. Tyle że tylko na rok. Potem celem było utrzymanie się w jak najbardziej konkurencyjnej serii. Dlatego wybrałem DTM, które zmieniło oblicze, stąd wybrałem nowe wyzwanie i wyścigi długodystansowe - wyjaśnił.
- Rok 2021 przypomina mi rok 2013 w rajdach, gdzie w zupełnie innym sporcie też wygrałem tytuł. Wszyscy myślą, że jest to łatwe. Jednak świat, w którym się wychowałem, czyli wyścigi sprinterskie, jest zupełnie inny niż wyścigi długodystansowe - podsumował kierowca z Polski.
Czytaj także:
Kolejna kara dla Maxa Verstappena
Rosjanie mieli gest! Pożegnalny prezent dla gwiazdy F1