Sebastian Vettel stał się zagorzałym orędownikiem walki o ochronę środowiska, co ostatnio wpakowało go w spore kłopoty, bo ostry atak na czterokrotnego mistrza świata Formuły 1 przypuścił niemiecki minister transportu. Jednak Vettel w wieku 34 lat coraz częściej myśli o sportowej emeryturze. Czy będąc z dala od F1 mógłby zająć się polityką?
- Nie jestem pewien, czy polityka byłaby dla mnie odpowiednia - powiedział "Augsburger Allegemeine" kierowca, który w tym roku wywołał m.in. skandal na Węgrzech, po tym jak skrytykował to państwo za wprowadzanie przepisów anty-LGBT i nietolerancję.
- Najłatwiej dla mnie byłoby zostać reporterem telewizyjnym. Mógłbym zostać w jednym miejscu na kilkanaście lat. Jednak nie sądzę, abym się na coś takiego zdecydował. Kocham ciągle F1 i nie odwrócę się od niego całkowicie - dodał kierowca Aston Martina.
ZOBACZ WIDEO: Jasne deklaracje Daniela Obajtka. "To największa trampolina do budowy rozpoznawalności"
Vettel ma obecnie 34 lata. Jest ojcem trójki dzieci i chce spędzać z nimi jak najwięcej wolnego czasu. Dlatego już w sezonie 2020, gdy jego wyniki w barwach Ferrari pozostawiały sporo do życzenia, myślał on nad sportową emeryturą. Propozycja z Aston Martina sprawiła, że postanowił pozostać w F1.
Były mistrz świata nie wstydzi się przy tym tego, że przy okazji występów w F1 porusza kontrowersyjne kwestie, które nie podobają się politykom. - Wszyscy zgodzimy się z tym, że sprawiedliwe jest traktowanie wszystkich ludzi. Tymczasem w niektórych krajach tak nie jest. Dlatego trzeba czegoś więcej niż słów. Trzeba działania - ocenił Vettel.
- Nasz sport może wywierać ogromną presję i przyczynić się do szerzenia sprawiedliwości na ziemi. Musimy to wykorzystać - podsumował kierowca Aston Martina.
Czytaj także:
Zgrzyt w Alfie Romeo podczas GP Turcji
Lewis Hamilton reaguje na krytykę. To ich obwinił