Lewis Hamilton tłumaczy się ze swoich słów. "Wygrywamy i przegrywamy jako zespół"
Lewis Hamilton po GP Meksyku mówił wprost, że Mercedes przegrał wyścig z powodu zachowania Valtteriego Bottasa zaraz po starcie. Po ledwie kilkunastu godzinach Brytyjczyk postanowił odnieść się do swoich wypowiedzi.
Kierowca Mercedesa po wyścigu mówił wprost, że na pierwszych metrach zawinił Valtteri Bottas, który zostawił otwartą przestrzeń na zewnętrznej części toru, z czego skorzystał Max Verstappen. Po kilkunastu godzinach 36-latek postanowił odnieść się do tych słów na Instagramie.
"Powiedziałem, że Valtteri zostawił otwarte drzwi i naturalnie ludzie będą go teraz krytykować. Jesteśmy jednak zespołem. Wygrywamy i przegrywamy jako zespół. Nie ma jednej osoby odpowiedzialnej za wygraną lub przegraną. Robimy to wszystko razem dobrze albo źle. Możesz być w stanie nas pokonać, ale nie możesz nas złamać. Do następnego Valtteri, naciskajmy dalej bracie" - napisał siedmiokrotny mistrz świata F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Owczarz zaserwowała psu tort. Jaki? Dobrze się przypatrzZaraz po wyścigu Lewis Hamilton mówił też o tym, że Red Bull Racing miał bardzo dobre tempo w GP Meksyku, skoro Sergio Perez był w stanie się do niego zbliżyć. Część dziennikarzy i fanów odebrała te wypowiedzi jako lekceważące w stosunku do Meksykanina.
"Mam dużo szacunku względem niego i myślę, że wykonuje świetną robotę w swoim zespole. Bardzo się poprawił w tym sezonie. Sam wiem, jak trudno jest się rozwijać w nowym otoczeniu. To wymaga czasu" - wyjaśnił Hamilton.
"Mój komentarz był taki, a nie inny, bo chodziło mi o to, że w Meksyku bardzo trudno jedzie się zaraz za innym bolidem ze względu na niewielki opór powietrza. Dlatego jest mało manewrów wyprzedzania. Sergio był jednak w stanie jechać naprawdę blisko mnie, co pokazuje, jak większy docisk miał Red Bull" - podsumował kierowca Mercedesa.
Czytaj także:
"Czas na trochę tequili". Dziki szał w Meksyku po wyścigu F1
Syn miliardera ma dość. Oskarża zespół F1 o nieczyste zagrywki