Wyścig Formuły 1 o GP Arabii Saudyjskiej obfitował w ciekawe zajścia, w tym między głównymi kandydatami do tytułu mistrzowskiego. Lewis Hamilton i Max Verstappen kilkukrotnie wymierzali sobie ciosy na torze, a zderzenie z 38. okrążenia mogło mieć fatalne konsekwencje dla kierowców Mercedesa i Red Bull Racing.
Verstappen otrzymał od inżyniera informację, że ma przepuścić Hamiltona za to, że wcześniej wyprzedził go poza torem. 24-latek zwolnił, ale jego główny rywal nie zrozumiał jego intencji i wjechał w tył bolidu Red Bulla.
Sędziowie po wyścigu wezwali do siebie Verstappena, który będzie musiał się tłumaczyć z tego, dlaczego nagle zwolnił przed Hamiltonem.
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka
Kierowca Red Bulla podejrzany jest o złamanie art. 2 Międzynarodowego Kodeksu Sportowego FIA. Stanowi on, że spowodowanie kolizji, powtarzanie poważnych błędów lub brak panowania nad bolidem może skutkować karą - z dyskwalifikacją włącznie.
Przed godz. 22 poinformowano, że wezwanie do pokoju sędziowskiego otrzymał też Hamilton.
Wydarzenia z 38. okrążenia nie miały finalnie większego wpływu na los GP Arabii Saudyjskiej. Hamilton w końcówce wyścigu miał przewagę wynikającą z opon. W bolidzie Brytyjczyka założono bowiem ogumienie z twardej mieszanki, podczas Holender korzystał z pośrednich gum. 36-latek na ostatnich okrążeniach regularnie powiększał przewagę nad swoim rywalem.
Zwycięstwo Hamiltona w Dżuddzie sprawiło, że przed ostatnim wyścigiem F1 obaj kierowcy mają tyle samo punktów. O tytule mistrzowskim zadecyduje zatem GP Abu Zabi. Chyba że sędziowie nałożą dotkliwą karę na Verstappena za wydarzenia z Arabii Saudyjskiej.
Czytaj także:
Zginęły 72 osoby. Rząd zmusi zespół F1 do porzucenia sponsora?
Fatalny wypadek w Arabii Saudyjskiej. Bolidy w strzępach zaraz po starcie