Zmęczenie, leki przeciwbólowe i depresja. Smutna prawda o F1 od środka
Etat w F1 może wydawać się pracą marzeń. Okazuje się, że niekoniecznie. Wydłużanie sezonu o kolejne Grand Prix skutkuje tym, że coraz częściej personel F1 narzeka na zmęczenie, niektórych dotyka depresja. Praca marzeń może zamienić się w koszmar.
O ile z zewnątrz F1 może kojarzyć się z przepychem i luksusem, o tyle wewnątrz zespołów i w garażach atmosfera daleka jest od idealnej. Mechanicy i inżynierowie, z którymi rozmawiali dziennikarze "Motorsport Total" mówią o "klimacie strachu" i "ciągłym zmęczeniu".
Co za duża, to niezdrowo
- Granica odporności została przekroczona - stwierdza jeden z mechaników, mając przed sobą perspektywę sezonu 2022, który ma się składać z 23 wyścigów. Dodatkowo będzie maksymalnie skondensowany, bo Formuła 1 zakończy rywalizację w końcówce listopada. Wszystko po to, aby wyścigi nie kolidowały z rozgrywanymi nietypowo na przełomie listopada i grudnia piłkarskimi mistrzostwami świata w Katarze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"Aby zmieścić coraz więcej wyścigów w kalendarzu, F1 od sezonu 2019 decyduje się na "potrójne wyścigi". To sytuacja, gdy królowa motorsportu rywalizuje przez trzy weekendy z rzędu bez przerwy. Dla najgorzej opłacanego personelu oznacza to udrękę. Podróż z toru na tor bez możliwości odwiedzenia rodziny, kolejne noce spędzone w hotelach.
- Ludzie, którzy są w stanie to wytrzymać bez środków przeciwbólowych i nasennych, sięgają po alkohol - mówi jeden z mechaników."Nie masz czasu na obiad"
- Od środy przed wyścigiem, aż do niedzieli wieczorem, pracujemy po co najmniej 12 godzin dziennie. Czasem nie masz nawet pół godziny, by zjeść obiad - opowiada jeden z pracowników ekipy F1, który narzeka też na standard, w jakich personelowi przychodzi podróżować na kolejne Grand Prix.
- Loty bywają naprawdę kiepskie. Jesteś zamknięty w klasie ekonomicznej, co oznacza, że śpisz mało albo wcale. Najprostszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest naładować się lekami. Tak, abyś mógł działać dalej - dodaje.Niektórzy w takich warunkach sięgają nawet po narkotyki. - Presja i zmęczenie podczas wyścigów prowadzą do atmosfery w garażach, którą trudno znieść. Jest dość trująca - komentuje jeden z pracowników.
"Nikt ci nie pomoże"
Formuła 1 to konkurencyjne środowisko. Ułamki sekund potrafią decydować o porażce lub sukcesie, czego najlepszym dowodem są wydarzenia z GP Abu Zabi, gdzie Lewis Hamilton na ostatnim okrążeniu stracił niemal pewne mistrzostwo świata na rzecz Maxa Verstappena.
O ile kierowcy są przygotowani na presję, o tyle mechanicy i inżynierowie niekoniecznie. Gdy ktoś się załamie psychicznie z powodu ciągłych podróży i tęsknoty za rodziną, powinien poszukać pracy gdzie indziej. - Tu nikt ci nie pomoże - mówi jeden z bohaterów reportażu "Motorsport Total".
Przy rozrastającym się kalendarzu, zespołom F1 grozi exodus pracowników. - Lepiej byłoby pracować w Formule 2 albo Formule E. Zarobilibyśmy nieco mniej pieniędzy, ale latalibyśmy na dużo mniejszą liczbę wyścigów - stwierdza jeden z mechaników.
Chociaż na przestrzeni lat gwiazdy F1 zaczęły zarabiać jeszcze większe kwoty, chociażby pensja Hamiltona w Mercedesie sięga ok. 50 mln dolarów, to szeregowy personel od dwóch dekad nie widział znaczących podwyżek. - Nieco odciążyła nas cisza nocna, kiedy to nie można wykonywać prac przy bolidach. No i doczekaliśmy się w końcu pokoi jednoosobowych w hotelach - opisuje pracownik jednego z zespołów.Tyle że na empatię w F1 trudno liczyć. Szefowie Liberty Media, właściciela królowej motorsportu, chcą kolejnych wyścigów i rozbudowania kalendarza do 25 rund. To oznacza jeszcze więcej lotów, a także bardziej zmęczony personel.
Czytaj także:
Co z przyszłością Roberta Kubicy?
Czy Mick Schumacher pójdzie śladem ojca?