Lewis Hamilton szantażuje F1? Konkretne żądania Brytyjczyka

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton nie zadecyduje o powrocie do F1, dopóki nie zobaczy wyników dochodzenia FIA ws. GP Abu Zabi. Kierowca Mercedesa groźbą zakończenia kariery chce doprowadzić do dymisji dyrektora wyścigowego Michaela Masiego.

Właśnie mija miesiąc od GP Abu Zabi, które rozstrzygnęło o losach tytułu mistrzowskiego w Formule 1 w sezonie 2021. Na ostatnim okrążeniu Max Verstappen wyprzedził Lewisa Hamiltona, czym zabrał mu niemal pewne mistrzostwo. Do tej sytuacji doprowadził szereg decyzji dyrekcji wyścigowej, a kierowca Mercedesa ma być tym "rozczarowany".

Obecnie nadal nie wiadomo, czy Hamilton będzie kontynuował starty w F1. Nowe ustalenia w sprawie przedstawił dziennikarz BBC Andrew Benson, z którego informacji wynika, że siedmiokrotny mistrz świata "stracił zaufanie do organu zarządzającego".

Hamilton czeka na decyzję FIA

37-latek milczy od miesiąca, bo czeka na sposób, w jaki FIA wyjaśni wydarzenia z końcówki GP Abu Zabi. Światowa federacja wszczęła swoje dochodzenie zaraz po wyścigu, aby usprawnić procedury i uniknąć podobnych kontrowersji w przyszłości. Od tego momentu nie przedstawiono jednak żadnych szczegółów prac komisji.

Z informacji Bensona wynika, że Mercedes zrezygnował z walki o tytuł dla Hamiltona w procesie sądowym w ramach ugody z FIA. Niemiecki zespół zażądał w zamian rezygnacji dwóch kluczowych osób. Pracę mieliby stracić dyrektor wyścigowy Michael Masi i szef FIA ds. technicznych Nikolas Tombazis. O ile o dymisji Masiego mówiło się zaraz po GP Abu Zabi, o tyle pojawienie się nazwiska Tombazisa w tych spekulacjach jest zaskoczeniem.

Być może Mercedes w tej sytuacji chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie jest tajemnicą, że Niemcy przy okazji zażartej walki o tytuł mistrzowski z Red Bull Racing znajdowali się na granicy szarej strefy w przepisach. Niektóre decyzje Tombazisa mogły nie spodobać się Toto Wolffowi, stąd naciskanie na jego zwolnienie.

"Mercedes oficjalnie zaprzecza, aby dogadał się z FIA i podkreśla, że wycofał swoje odwołanie po otrzymaniu zapewnień ze strony federacji, że sprawa zostanie potraktowana poważnie i odpowiednie działania zostaną podjęte przez FIA" - napisał Benson w serwisie BBC.

Mercedes oczekuje głowy Masiego

Warto przy tym przytoczyć grudniowe słowa Toto Wolffa, który omawiając z brytyjskimi mediami powody, dla których Mercedes zrezygnował z sądowej apelacji, zapowiedział "pociągnięcie FIA do odpowiedzialności". Szef Mercedesa nie wyjaśnił, jak zamierza to zrobić, ale dodał, że ma "pewność, zaufanie i wiarę", co do tego, że w F1 stworzony zostanie przejrzysty proces podejmowania decyzji.

Benson w rozmowie z kilkoma osobami ze świata F1 i FIA usłyszał, że zachowanie Masiego na stanowisku dyrektora wyścigowego jest niemal niemożliwe ze względu na silne naciski ze strony Mercedesa. "Niektórzy ostrzegają, że federacja jest w trudnej sytuacji, bo nie ma dla niego oczywistego zastępstwa" - zdradził dziennikarz BBC.

Lewis Hamilton trzyma w szachu F1
Lewis Hamilton trzyma w szachu F1

Nieoficjalne informacje są takie, że Mercedes i Hamilton są rozczarowani działaniem FIA. Zespół z Brackley i kierowca liczyli, że kwestie decyzji w GP Abu Zabi zostaną wyjaśnione szybko, a tak się nie stało. Z tego też ma wynikać milczenie siedmiokrotnego mistrza świata F1, który groźbą zakończenia kariery chce wymusić na organie zarządzającym pozytywne dla siebie decyzje.

Hamilton królem sytuacji?

Naciski ze strony Hamiltona wywołują ogromny ból głowy w biurach F1 i FIA. Mowa bowiem o największej gwieździe tego sportu, który rozpoznawalnością bije innych kierowców. Nie bez znaczenia jest nawet kolor skóry, bo ostatnio królowa motorsportu podjęła działania mające promować równość i tolerancję, podczas gdy Hamilton w świecie wyścigowym stał się symbolem mniejszości etnicznych. Sytuacji nie poprawia nawet to, że w sezonie 2022 w F1 zobaczymy Guanyu Zhou z Chin.

Formuła 1 nie chce stracić swojej największej gwiazdy, ale przy tym nie może ulec presji ze strony Hamiltona i Mercedesa, bo otworzy w ten sposób puszkę Pandory. W każdym momencie swoje pretensje może bowiem przedstawić chociażby Red Bull, który też zacznie grozić opuszczeniem F1.

Atmosfera w Mercedesie daleka jest od idealnej
Atmosfera w Mercedesie daleka jest od idealnej

Zakładnikiem Hamiltona jest też Mercedes, bo obecnie do startu przedsezonowych testów F1 zostało tylko kilka tygodni. Na rynku nie ma wolnych kierowców i Wolff miałby spory problem ze znalezieniem zastępstwa dla 37-latka. Wprawdzie pod koniec roku 2016 kierownictwo stajni z Brackley przeżywało coś podobnego, gdy niespodziewanie karierę zakończył Nico Rosberg. Tyle że Niemiec swoją decyzję ogłosił na początku grudnia, a teraz w kalendarzu mamy połowę stycznia.

"Każdy poważny kierowca ma kontrakt na sezon 2022 i prawdopodobnie Mercedes musiałby szukać jakiejś umowy, aby wykupić danego kandydata. Tak jak to zrobił, gdy wypłacił pieniądze Williamsowi za Valtteriego Bottasa" - przypomniał Benson w BBC.

Czytaj także:
Ależ transfer! Kierowca z F1 w polskiej ekipie
Szykują się na odejście Roberta Kubicy

ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami

Źródło artykułu: