Formuła 1 wchodzi w sezon 2022 z zupełnie nowymi bolidami, które mają wykorzystywać efekt naziemny. To rozwiązanie aerodynamiczne, które stosowane było w latach 80. Zupełnie nowe regulacje mają doprowadzić do tego, że wyścigi F1 staną się ciekawsze, a kierowcom łatwiej będzie walczyć koło w koło.
Nie wiadomo, czy Grand Prix w tym roku zapewnią kibicom większe show, ale przedstawiciele FIA są optymistycznie nastawieni do zmian. Rewolucja w przepisach technicznych w połączeniu z limitem wydatków sprawić ma, że poziom konkurencyjności pomiędzy zespołami będzie bardziej wyrównany.
- Myślę, że obecnie najlepszy i najgorszy zespół F1 dzieli różnica wynosząca ok. trzech sekund. To zależy od toru. W kolejnym sezonie liczymy na to, że będzie ona o połowę mniejsza - powiedział motorsport.com Nikolas Tombazis, szef techniczny FIA.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
Niektórzy eksperci mają jednak obawy, że na starcie sezonu 2022 różnica między czołowymi a najgorszymi zespołami będzie spora. Wynika to z faktu, że tacy giganci jak Mercedes, Red Bull Racing czy Ferrari posiadają więcej środków finansowych na rozwój i symulacje nowych bolidów.
- Trudno oczekiwać, aby sezon 2022 był bardziej ekscytujący od poprzedniego, ale myślę, że w walkę zaangażuje się więcej bolidów. To będzie coś pozytywnego. Niedawno przeczytałem, że w przeszłości zdarzały się sezony, gdy mieliśmy 11 różnych zwycięzców wyścigów F1. Nie mówię, że dojdziemy do tego punktu, ale zbliżenie się do tej liczby byłoby czymś dobrym - dodał Tombazis.
Podobne nadzieje ma Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo. - Z pewnością Mercedes, Red Bull czy Ferrari będą mieć przewagę pod względem technologii, dostępnych zasobów. Jednak na kolejnych pozycjach może dochodzić do sporych zmian - powiedział Vasseur.
Czytaj także:
Walentynki z zespołem F1. Przygotowali niespodziankę dla kibiców
Testy F1 oficjalnie potwierdzone. Wystąpi w nich Robert Kubica?