Michael Andretti to były kierowca Formuły 1 i IndyCar, który po zakończeniu kariery odnalazł się jako biznesmen i z powodzeniem prowadzi zespoły wyścigowe. Jego ekipy rywalizują m.in. w IndyCar, Formule E i Extreme E. Marzeniem Amerykanina jest jednak posiadanie teamu F1, dlatego ubiegłej jesieni prowadził rozmowy ws. przejęcia Alfy Romeo.
Jako że transakcja ws. zakupu ekipy z Hinwil upadła, to Andretti musiał tymczasowo porzucić plany związane z rywalizacją w F1. Wiele wskazuje na to, że zrobił to tylko na moment. Jego ojciec, Mario, ujawnił na Twitterze ciekawą informację.
"Michael złożył wniosek do FIA o wystawienie nowego zespołu F1 począwszy od roku 2024. Jego firma, Andretti Global, ma wszelkie zasoby i zrealizowała wszystkie wymagania. Teraz czeka na decyzję FIA" - napisał mistrz świata F1 z sezonu 1978 i czterokrotny zdobywca tytułu w IndyCar.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
Redakcja motorsport.com skontaktowała się z Michaelem Andrettim, aby potwierdzić te rewelacje. Amerykanin zdradził, że wpis jego ojca zawiera prawdę, ale nie może na razie komentować szczegółów związanych z wejściem do F1.
Wydaje się, że Andretti zrozumiał, iż każdy z zespołów w obecnej stawce F1 znajduje się w dość dobrej sytuacji finansowej, a wprowadzony limit kosztów sprawił, iż ekipy będą jedynie zyskiwać na wartości. Począwszy od sezonu 2022 rywalizacja w królowej motorsportu ma być bardziej wyrównana, a ograniczenia budżetowe sprawią, że teamy nie będą już "studniami bez dna". Dlatego 59-latek postanowił stworzyć nowy zespół F1 od zera.
Kilka źródeł twierdzi, iż Andretti jest przekonany o otrzymaniu zgody na starty w F1 od sezonu 2024, dlatego zatrudnił agencję headhunterską. Ma ona odpowiadać za rekrutację personelu do jego nowej ekipy.
Jednym z największych wyzwań przed nowym zespołem jest wpisowe w wysokości 200 mln dolarów. To opłata, jaką zawarto w obecnym porozumieniu Concorde, które reguluje podstawowe zasady F1. Aktualne ekipy wymogły taki zapis na FIA, broniąc swoich interesów. Powiększenie stawki mistrzostw o nowego gracza powoduje, że nagrody finansowe dzielone będą na większą liczbę teamów.
Jeśli Andretti zdecyduje się na dołączenie do F1, to owe 200 mln dolarów zostanie rozdzielonych pomiędzy obecne ekipy, aby nie były one stratne finansowo. W zamian, zespół Amerykanina od początku będzie miał prawo udziału w torcie finansowym. Wcześniej ekipy otrzymywały środki z nagród finansowych dopiero po trzech latach funkcjonowania.
Po raz ostatni do rozszerzenia stawki F1 doszło w roku 2016, gdy dołączył do niej amerykański Haas.
Posiadanie kolejnego zespołu z USA jest ważne dla F1, bo właśnie na kontynencie północnoamerykańskim królowa motorsportu rozwija się w bardzo szybkim tempie. Zeszłoroczne GP USA zanotowało rekordową oglądalność, a od tego sezonu w kalendarzu pojawiło się też GP Miami. Na dodatek w roku 2023 do mistrzostw ma dołączyć GP Las Vegas.
Czytaj także:
Lewis Hamilton wzywa Facebooka i Twittera do reakcji
Zmiany w F1 były konieczne? Szef Mercedesa nie ma wątpliwości