Kolejny zespół F1 na torze. Haas nie ma już tajemnic

Twitter / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
Twitter / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin

W tym tygodniu ruszają przedsezonowe testy F1, a to oznacza, że zespoły nie mają już wiele czasu, by przed ich rozpoczęciem sprawdzić swoje maszyny. W poniedziałkowy poranek na tor w Barcelonie wyjechał Haas.

Kilka dni temu Haas pokazał światu model VF-22, ale zrobił to jedynie za pośrednictwem komputerowych grafik, dlatego też dotąd kibice Formuły 1 nie widzieli, jak prezentuje się rzeczywisty bolid amerykańskiej ekipy. W poniedziałkowy poranek to się zmieniło, bo Nikita Mazepin wyjechał na tor.

Zgodnie z regulaminem F1, zespoły mogą wykorzystywać aktualne bolidy jedynie do tzw dni demonstracyjnych i dni filmowych. Haas zdecydował się na drugą opcję, a to oznacza, że model VF-22 może maksymalnie pokonać 100 kilometrów, a zespół zobowiązany jest do korzystania z demonstracyjnych opon.

Poniedziałkowe przejazdy pozwolą Haasowi ustalić, czy w nowej konstrukcji wszystko działa jak należy. W ten sposób można uniknąć problemów i awarii podczas przedsezonowych testów F1, w trakcie których każda minuta spędzona na torze jest na wagę złota.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

Dla Haasa sezon 2022 jest okazją do przełomu. Problemy finansowe i świadomość nadchodzącej rewolucji technicznej w F1 sprawiły, że Amerykanie w ostatnich dwóch latach zrezygnowali z rozwijania swojego bolidu. To przyczyniło się do tego, że w ubiegłej kampanii Mick Schumacher i Nikita Mazepin regularnie zamykali stawkę, a Haas zakończył sezon bez punktów na koncie.

- Wszyscy wiemy, na co stać ten zespół. Udowodniliśmy to w przeszłości. Ten nowy bolid, zrodzony w oparciu o zupełnie zmienione przepisy, wzmocniony naszym nowym działem projektowym, może osiągnąć wiele. Jestem przekonany, że możemy po raz kolejny rywalizować w weekendy o punkty - przekonywał ostatnio Gunther Steiner, cytowany przez motorsport.com.

Haas przed sezonem 2022 nie zmienił kierowców, ale za to zacieśnił sojusz z Ferrari. Włoski zespół przekazał Amerykanom część swoich inżynierów, których w innym przypadku, ze względu na limit kosztów wprowadzony w F1, musiałby zwolnić. W efekcie w Maranello, w pobliżu fabryki Ferrari, powstało specjalne centrum projektowe Haasa.

Czytaj także:
Inflacja uderzyła w F1. Problem, którego się nie spodziewano
"Hamilton byłby ostatni". Kierowca F1 nie gryzie się w język

Komentarze (0)