"Hamilton byłby ostatni". Kierowca F1 nie gryzie się w język

- Bez dobrego bolidu w F1 nie jesteś w stanie nic zdziałać - twierdzi Pierre Gasly. Francuz podkreślił, że nawet Lewis Hamilton w gorszej ekipie zamykałby stawkę, a jego rekordowe osiągnięcia to w głównej mierze zasługa dominacji Mercedesa.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Pierre Gasly Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Pierre Gasly
W najnowszej rozmowie Pierre'a Gasly'ego, która ukazała się na kanale youtube'owym "Mashup par HugoDecrypte", przypomniano o brutalnych realiach Formuły 1. Szybki bolid buduje kierowcę i jego renomę w królowej motorsportu. Zdaniem Francuza, najlepszym dowodem na to jest Lewis Hamilton, który szereg sukcesów odniósł w F1 w głównej mierze za sprawą dominacji Mercedesa.

- Nawet jeśli Lewis jest najlepszym kierowcą w historii F1, to w Williamsie albo Haasie byłby ostatni. Nie byłby w stanie przebić się na trzecie czy piąte miejsce. Przy odrobinie szczęścia byłby może na szesnastym czy osiemnastym miejscu - stwierdził kierowca Alpha Tauri.

Czy Gasly ma rację? Wystarczy podać przykład Nikity Mazepina. Rosjanin w sezonie 2021 został okrzyknięty "najgorszym kierowcą w historii F1", bo za kierownicą Haasa popełniał mnóstwo błędów. Tyle że ten sam Mazepin, gdy w roku 2019 otrzymał do dyspozycji bolid Mercedesa podczas testów F1, znalazł się na szczycie listy z czasami.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

To samo tyczy się też George'a Russella, który jako kierowca Williamsa zamykał regularnie stawkę w sezonach 2019-2021, ale gdy wsiadał w testach do bolidu Mercedesa, był w stanie osiągać świetne czasy.

Problem Gasly'ego polega na tym, że być może przegapił swoją szansę na zaistnienie w topowym zespole F1. Na początku 2019 roku na młodego Francuza postawił Red Bull Racing, ale ten nie potrafił dorównać poziomem Maxowi Verstappenowi. Dlatego po ledwie kilku wyścigach wypadł z szeregów "czerwonych byków".

Gasly obecnie imponuje w Alpha Tauri, ale siostrzany zespół Red Bulla nie dysponuje bolidem, który pozwalałby mu walczyć o zwycięstwa w F1. 26-latek nie gryzie się jednak w język. - Napędza mnie chęć odnoszenia zwycięstw. Zawsze byłem bardzo konkurencyjny. Jestem kimś, kto ma bardzo jasno nakreślone cele i chce je osiągnąć - zadeklarował kierowca.

Mimo upływu ponad dwóch lat od wyrzucenia z Red Bulla, pewne rany u Gasly'ego pozostają otwarte. - To fakt, że nie czułem, abym otrzymał wszystkie niezbędne narzędzia. Nie mogłem pokazać, do czego naprawdę jestem zdolny. To było frustrujące - stwierdził reprezentant Alpha Tauri.

- To była okazja, o której zawsze marzyłem. Jako 23-latek znalazłem się w Red Bullu i wszystko było idealne. Do czasu. Moment, w którym tam trafiłem, nie był trafiony. Dla mnie to były trudne chwile, bo jestem konkurencyjną osobą. Znalazłem się w skomplikowanej sytuacji. Wiele osób było przekonanych, że nigdy nie poradzę sobie z wyrzuceniem z Red Bulla. Jednak już pierwszego dnia po tej decyzji przerzuciłem kartkę w książce - zdradził Gasly.

Czytaj także:
Lewis Hamilton w "trybie ataku". Max Verstappen powinien się obawiać?
Ferrari będzie dysponować "rakietą"? Zespół podjął niezbędne ryzyko

Czy jesteś zaskoczony słowami Pierre'a Gasly'ego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×