Syn miliardera przejął się krytyką. To odmieniło jego życie

Nikita Mazepin nie miał łatwego wejścia w świat F1. Lawina krytyki, jaka spadła na młodego kierowcę Haasa, skłoniła go do refleksji. Rosjanin postanowił zatem pokazać inne oblicze, mocno angażując się w akcje charytatywne.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Nikita Mazepin (po lewej) i Gunther Steiner Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin (po lewej) i Gunther Steiner
Jeszcze zanim na dobre rozpoczął się pierwszy sezon Formuły 1 z udziałem Nikity Mazepina, rosyjski kierowca był bohaterem głośnego skandalu. W jego mediach społecznościowych pojawił się film, na którym dotykał on piersi modelki Andrei d'Ival i dobrze się przy tym bawił, wykrzykując różne seksistowskie hasła. Część kibiców F1 i organizacji feministycznych żądała w związku z tym usunięcia Mazepina ze stawki.

Później Mazepin wcale nie miał łatwiej, bo liczne błędy za kierownicą sprawiały, że został określony mianem "najgorszego kierowcy w historii F1". Fani zaczęli też nazywać go "Mazespin", co jest połączeniem jego nazwiska i angielskiego słowa "spin", czyli "obracać się".

W tej sytuacji 22-latek postanowił pokazać, jaki jest naprawdę. Przy okazji GP Rosji zaprosił do garażu Haasa niepełnosprawnego chłopaka o imieniu Makar. Mazepin towarzyszył mu przez sporą część weekendu F1, prezentując świat królowej motorsportu zza kulis.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

Od tamtych wydarzeń kierowca Haasa, który jest synem rosyjskiego miliardera - Dmitrija Mazepina, jest zaangażowany finansowo w działanie fundacji Podarok Angelou. Pomaga ona dzieciom z porażeniem mózgowym. - Bardzo surowa ocena mojej osoby skłoniła mnie do refleksji i przyjrzenia się obszarom, na których wcześniej być może bym się nie skupiał - przyznał Mazepin w rozmowie z gpfans.com.

- Dla mnie wyścigi zawsze polegały na pracy z zespołem i pokonywaniu szybkich okrążeń, uzyskiwaniu jak najlepszych czasów. Nigdy nie wychodziłem poza schemat. Po akcji z Makarem dołączyłem nawet do zarządu fundacji charytatywnej. Wcześniej nie myślałem o tym w ogóle, bo moją obsesją było dostać się do F1, a następnie robić wszystko, by w niej zostać na lata - wyjaśnił Rosjanin.

Jak zdradził Mazepin, przez długi okres myślał on, że wszelka aktywność poza F1 odciąga go od głównego celu, jakim jest uzyskiwanie dobrych wyników. - Zawsze się martwiłem tym, że mogę stracić energię, gdy będę myślał o rzeczach, które mogę robić po zakończeniu przygody F1. Tymczasem najlepszy czas na takie działanie jest właśnie teraz. To w tej chwili mam możliwość podejmowania akcji, które nie mają wiele wspólnego z wyścigami, a czynią ten świat lepszym - ocenił.

Ostra krytyka doprowadziła do tego, że Mazepin zmienił się jako człowiek i inaczej postrzega wiele sytuacji. - Wciąż przygnębia mnie to, że musiałem dostać taką życiową lekcję. Gdyby nie to, prawdopodobnie nigdy nie poznałbym Makara, nie zobaczyłbym jego uśmiechu na widok padoku F1. Dlatego wykorzystajmy jak najlepiej nasz czas, uczyńmy ten świat lepszym. Upewnijmy się, że ludzie będą wyciągać wnioski z błędów, tak jak ja to zrobiłem - podsumował reprezentant Haasa.

Czytaj także:
Inflacja uderzyła w F1. Problem, którego się nie spodziewano
"Hamilton byłby ostatni". Kierowca F1 nie gryzie się w język

Czy Nikita Mazepin na dłużej zagrzeje miejsce w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×