Była końcówka 2017 roku, gdy Robert Kubica udawał się na posezonowe testy Formuły 1 w Abu Zabi z przekonaniem, że za kilka miesięcy wróci do regularnego ścigania w F1. Krakowianin miał podpisaną wstępną umowę z Williamsem, wsparcie na poziomie ok. 7 mln euro gwarantowała mu wówczas grupa Lotos.
Plany zmieniły się, gdy na radarze pojawił się Boris Rotenberg z finansowanym przez niego Siergiejem Sirotkinem. Rosyjski miliarder opłacił podopiecznemu testy F1 w Abu Zabi, w trakcie których Sirotkin dzielił bolid z Kubicą. Dla młodego kierowcy miała to być okazja do sprawdzenia się za kierownicą. Polak nie przypuszczał wtedy, że lada moment, przynajmniej na kilka miesięcy, Rosjanie pozbawią go marzenia o powrocie do F1.
- Siergiej zasługuje na to, aby być w F1. Pokonał swoją konkurencję, jeździł szybciej niż Kubica i był na poziomie Strolla. Mamy szansę zapewnić mu miejsce w bolidzie - mówił Rotenberg rosyjskim mediom.
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"
Spełnił prośbę Putina
Rotenberg, jako fan motorsportu, założył firmę SMP Racing, która jest finansowana przez jego bank SMP. W ostatnich latach wspierała ona starty wielu kierowców ze Wschodu, posiadała nawet swój zespół wyścigowy w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Do teraz pozostaje właścicielem BR Engineering, firmy budującej samochody rywalizujące w wyścigach długodystansowych.
Gdy w roku 2018 SMP weszło wraz z Sirotkinem do F1, spekulowano nawet o możliwości przejęcia Williamsa, tak by Rosjanie mogli się pochwalić własnym zespołem w stawce. O rozpoczęciu współpracy informowano podczas hucznej konferencji w Moskwie, kreślono ambitne wizje rozwoju i zapowiadano, że team z Grove będzie domem szkoleniowym dla kolejnych kierowców z Rosji.
Rosyjski oligarcha obiecał wówczas Williamsowi ok. 15 mln euro za postawienie na Sirotkina, dlatego też Brytyjczycy przez niemal całą zimę kombinowali, jak wykręcić się z podpisanej wcześniej przedwstępnej umowy z Kubicą. Ostatecznie krakowianina udobruchano funkcją rezerwowego i dość szerokim programem wyjazdów na tor w testach i piątkowych treningach.
Skąd taka determinacja biznesmena? Rosjanie twierdzili, że spełnił on w ten sposób prośbę Władimira Putina. Prezydent Rosji, odkąd w kalendarzu F1 pojawił się wyścig w Soczi, żądał co najmniej jednego rodaka w stawce kierowców. Gdyby nie Siergiej Sirotkin, w sezonie 2018 nie oglądalibyśmy w wyścigach Rosjanina, bo z F1 pożegnał się wówczas Daniił Kwiat.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że SMP Racing nie zapłaciło wszystkich pieniędzy Williamsowi. Dlatego też pod koniec 2018 roku brytyjska ekipa nawet nie chciała prowadzić rozmów z Rosjanami na temat dalszej współpracy. Gdy stało się jasne, że Kubica przejmie po Sirotkinie bolid w kolejnym sezonie, firma Rotenberga odpowiedziała szokującym oświadczeniem.
- Podjęliśmy decyzję, aby nie kontynuować udziału w mistrzostwach świata w ramach wspólnego projektu z Williamsem. Byliśmy niemile zaskoczeni osiągami samochodu i poziomem ekipy. Tempo rozwoju maszyny również okazało się niewystarczające - przekazał wtedy Rotenberg.
Przyjaciele z czasów młodości
Boris Rotenberg wraz z bratem Igorem znaleźli się na liście osób objętych sankcjami przez Wielką Brytanię, po tym jak Rosja zaatakowała Ukrainę i próbuje oderwać od niej dwa regiony. Nie jest to przypadkiem, bo 65-latek od lat żyje w przyjacielskich relacjach z Władimirem Putinem. Za jego wiedzą i zgodą miał budować swój majątek.
Rotenberg zna się z Putinem od dziecka, obaj pochodzą z Sankt Petersburga. W latach 1968-1978 trenował judo, a obecny przywódca Kremla był jednym z jego sparingpartnerów. Jako 35-latek został nawet trenerem judo w Helsinkach. Jednak pod koniec lat 90. wrócił do ojczyzny, co dziwnym trafem zbiegło się z rozpoczęciem rządów Putina w Moskwie.
Razem z bratem założył SMP Bank w roku 2001, który jest obecny w ponad 40 rosyjskich miastach. Jego kolejne firmy rosły głównie za sprawą kontraktów z państwowymi spółkami. Założona przez niego firma SGM jest największym przedsiębiorstwem budowlanym zajmującym się budową gazociągów i linii elektroenergetycznych w Rosji.
Bliskie relacje z Putinem sprawiły, że Rotenberg nie po raz pierwszy jest objęty sankcjami Zachodu. Gdy w roku 2014 doszło do aneksji Krymu, Barack Obama umieścił rosyjskiego oligarchę na czarnej liście i otrzymał on zakaz wstępu do USA. Podobnie postąpiła Unia Europejska. Była to kara za to, że jego firma postanowiła włączyć się w pomysł budowy mostu łączącego Rosję z Krymem. Wskutek sankcji gospodarczych ucierpiał też SMP Bank, który w marcu 2014 roku został odcięty od dostępu do kart Visa i MasterCard.
Rotenberg wydaje majątek na sport
Pomimo różnych sankcji majątek Rotenberga nie ucierpiał znacząco i szacowany jest na ok. 1,07 mld dolarów. Oligarcha posiada też fińskie obywatelstwo i część pieniędzy trzyma w tamtejszych bankach. To też doprowadziło do głośnego sporu sądowego, bo cztery firmy w Finlandii odmówiły mu dostępu do usług bankowych. Rotenberg skierował sprawę do sądu i skarżył się, że nie może nawet wykonywać przelewów na niewielkie sumy. Sędzia odrzucił jednak pozew miliardera, wskazując na to, że na co dzień nie mieszka na stałe w Europejskim Obszarze Gospodarczym.
Bliska relacja z Putinem sprawiła, że Rotenberg zarobił m.in. na zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi w roku 2014. Należące do niego firmy zaangażowały się w ponad 20 projektów budowlanych. Były one one odpowiedzialne m.in. za nadmorską autostradę do Adler, gdzie wokół Parku Olimpijskiego zbudowano szereg aren sportowych.
Rotenberg przez ponad dwa lata był też prezesem klubu piłkarskiego Dynamo Moskwa, ze względu na dawną miłość do judo pozostaje prezesem tamtejszej federacji. Pasję do sportu przekazał synom - Roman Rotenberg jest szefem marketingu w hokejowym SKA Sankt Petersburg, a Boris jest obrońcą w piłkarskim Lokomotiwie Moskwa.
Po tym jak Rotenberg opuścił Dynamo Moskwa, kupił Dynamo Sankt Petersburg, ale później przeniósł drużynę do Soczi. Jego majątek sprawił, że PFK Soczi szybko awansował do Priemjer-Ligi. W tym sezonie klub rosyjskiego miliardera zadebiutował w europejskich pucharach, awansując do Ligi Konferencji Europy.
Czytaj także:
Wyjść z cienia Lewisa Hamiltona. Nowe zadanie kierowcy Alfy Romeo
Nie będzie nowych ekip w F1? Pojawiła się poważna przeszkoda