Robert Kubica przez kolejny sezon będzie rezerwowym Alfy Romeo. W ubiegłym roku krakowianin dość niespodziewanie musiał zasiąść za kierownicą bolidu Formuły 1, gdy wyszło na jaw, że Kimi Raikkonen jest zakażony koronawirusem. W ten sposób Kubica zanotował dwa kolejne występy w F1.
Brak znajomości bolidu sprawił, że Kubica miał utrudnione zadanie. Dlatego też 37-latek naciskał na zespół, aby tym razem ten dał mu szansę w przedsezonowych testach F1. Tak się stało, ale problemy z modelem C42 sprawiły, że krakowianin pokonał ledwie dziewięć okrążeń. W efekcie nie poznał on zbyt dobrze nowej konstrukcji.
- Mamy ograniczony czas, ale muszę być gotowy, gdyby się coś wydarzyło. Nie życzę nikomu źle, ale zeszły rok pokazał, że być może pewnego dnia znów przyjdzie mi zasiąść za kierownicą - powiedział Kubica o swojej roli w Alfie Romeo w sezonie 2022.
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem
Polski kierowca może żałować straconej szansy w Barcelonie, bo najprawdopodobniej prędko nie będzie miał znów okazji siedzieć w kokpicie bolidu F1. - Zadanie nie jest łatwe, ale muszę się uczyć tego samochodu, tak jak zespół - dodał Kubica.
Z zeszłorocznego składu Alfy Romeo, tylko Robert Kubica pozostał w jej szeregach. Z ekipą pożegnali się Kimi Raikkonen oraz Antonio Giovinazzi. Czy w tej sytuacji wzrosło znaczenie Polaka? - Jak mam być szczery, to nie. Moja rola nie zmieniła się jakoś znacząco - ocenił 37-latek.
Kubica w niedzielę po raz drugi w sezonie 2022 wyjechał Alfą Romeo na tor. Szwajcarski zespół zorganizował w Barcelonie nie tylko prezentację malowania bolidu, ale też dzień filmowy. Dzięki temu kierowcy tej ekipy mogli pokonać maksymalnie 100 kilometrów, nieco lepiej poznając nową konstrukcję.
- Mamy na bolidzie biało-czerwone barwy, barwy Polski. Dla mnie i Orlenu to ważne. Jestem dumny z tego, że razem z tą firmą reprezentujemy nasz kraj w F1. Bolid wygląda nieźle, ale oby jeszcze lepiej jeździł - ocenił Kubica.
Czytaj także:
To koniec? Rosjanie bliscy wyrzucenia z F1
Rosjanin krytykuje wojnę na Ukrainie. "Niech to cierpienie się skończy"