Formuła 1 już nie potrzebuje Monako? Miliarderów mają przyciągać inne lokalizacje

Czarne chmury zbierają się nad GP Monako. Kultowy wyścig na ulicach księstwa to dla wielu perła w koronie F1. Jednak w kalendarzu pojawiają się inne ekskluzywne lokalizacje, przez co małe państwo na południu Europy traci na znaczeniu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
tor uliczny w Monako Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: tor uliczny w Monako
GP Monako przez wiele lat było wizytówką Formuły 1. Państwo-miasto słynące z luksusu, miliarderów i kasyn, przyciągało najważniejsze postaci tego świata. Część z nich decydowała się oglądać rywalizację kierowców F1 wprost z bajecznych jachtów. Doszło nawet do tego, że Monako za prawa do organizacji wyścigu zaczęło płacić symboliczną kwotę.

Niewykluczone, że lada moment fani F1 będą musieli wyobrazić sobie ukochaną dyscyplinę bez Monako. Kręte i wąskie ulice coraz mniej współgrają z coraz większymi bolidami, przez co wyścig w księstwie od kilkunastu lat przypomina procesję samochodów. Bywały sytuacje, gdy kierowcy odnosili zwycięstwa pomimo uszkodzeń w bolidzie, bo jadący za nim rywale najzwyczajniej nie byli w stanie znaleźć miejsca na manewr wyprzedzania.

Jednak jeszcze ważniejsze jest to, że F1 przybywa innych lokalizacji, które są w stanie kusić miliarderów. Od kilkunastu lat w kalendarzu mamy nocne GP Singapuru, w maju czeka nas pierwsze GP Miami, a w tym tygodniu potwierdzono organizację GP Las Vegas począwszy od sezonu 2023.

ZOBACZ WIDEO: Piękna miss Euro wbiła szpilkę gwiazdorowi Szwecji

- Monako zawsze było najbardziej prestiżową częścią F1. Jednak teraz takie lokalizacje jak Miami, Singapur czy Las Vegas sprawiają, że pojawiają się inne atrakcyjne rynki. W tej sytuacji Monako musi sprostać takim samym warunkom komercyjnym, jak inne Grand Prix - powiedział Zak Brown, szef McLarena, cytowany przez agencję Reuters.

- Zarządcy wyścigu w Monako muszą też popracować nad sposobami dostosowania swojego toru, bo nasze bolidy stały się większe, przez co ściganie tam stało się trudniejsze - dodał Brown.

Umowa na organizację GP Monako wkrótce wygasa, a usunięcia prestiżowego wyścigu z kalendarza F1 nie wykluczył ostatnio też Stefano Domenicali. To jasny sygnał dla władz księstwa, by przygotowały korzystniejszą ofertę finansową. Być może trzeba będzie też znacząco zmienić nitkę wyścigową ulicznego toru.

- Trzeba brać pod uwagę historię, ale też musimy patrzeć na widowisko, jakie tworzymy w danym miejscu. Jest też czynnik, który nie powinien być decydujący przy podejmowaniu decyzji, ale musimy go brać pod uwagę. Chodzi mi o wkład ekonomiczny. Wolałbym mieć GP Monako w kalendarzu niż go nie mieć. Jednak tak jak nie ma kierowcy czy zespołu ważniejszego niż cała F1, tak samo żaden wyścigów nie jest ważniejszy od całej dyscypliny - wyjawił Brown.

Po tym jak zawarto umowę na organizację GP Las Vegas, sezon 2023 może składać się z aż 24 wyścigów. Tymczasem Porozumienie Concorde, regulujące funkcjonowanie F1, pozwala na maksymalnie 25 rund w jednym sezonie. Biorąc pod uwagę plany Formuły 1 dotyczące dalszej ekspansji w USA i Azji, część europejskich wyścigów będzie musiała pożegnać się z miejscem w terminarzu.

Czytaj także:
Bez Roberta Kubicy w składzie. Włosi odkryli karty
"Zielone światło". Transakcja, która wstrząśnie F1

Czy wyobrażasz sobie F1 bez GP Monako?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×