Syn rosyjskiego miliardera zabrał głos. "Nie zgadzam się z sankcjami"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
zdjęcie autora artykułu

Jeszcze kilka tygodni temu Nikita Mazepin szykował się do nowego sezonu F1. Wojna w Ukrainie, wszczęta przez Rosję, pozbawiła go miejsca w stawce. Dodatkowo 23-latek został objęty sankcjami Zachodu. Teraz Rosjanin postanowił skomentować sytuację.

Jeszcze pod koniec lutego Nikita Mazepin brał udział w przedsezonowych testach Formuły 1, a jego ojciec Dmitrij był głównym sponsorem Haasa. Jednak rosyjska agresja na Ukrainę zmieniła wszystko. Amerykańska ekipa postanowiła zerwać więzi z oligarchą, który żyje w bliskim kontakcie z Władimirem Putinem. Na dodatek rodzina Mazepinów została później objęta sankcjami UE i Wielkiej Brytanii.

Na początku marca Mazepin odgrażał się i zapowiadał, że pewnego dnia wróci do F1. Syn rosyjskiego oligarchy zapowiedział też założenie fundacji, która ma wspierać sportowców zawieszonych w prawach startów ze względów politycznych. Miliarder wraz z synem obiecywał m.in. finansowanie pozwów sądowych tym zawodnikom, którzy postanowią walczyć o swoje.

- Nie zgadzam się z sankcjami i zawieszeniami. Powiedziałem już wcześniej, że zamierzam z nimi walczyć, choć może to nie jest odpowiedni moment na to. Jeśli spojrzysz na całą sytuację, to teraz prowadzone są działania, które mają zanegować wszelką kulturę rosyjską - powiedział Mazepin w najnowszej rozmowie z BBC.

ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej

Zarówno brytyjski rząd, jak Unia Europejska objęły Mazepinów sankcjami, zamrażając ich majątek i zakazując im wjazdu na swój teren, bo rodzina dorobiła się ogromnych funduszy za zgodą Władimira Putina, wspierając przy tym moskiewskiego dyktatora. Dość powiedzieć, że ledwie kilka dni przed wszczęciem wojny w Ukrainie Mazepin gościł na Kremlu i rozmawiał z Putinem o sytuacji na rynku żywności.

Jako że były kierowca Haasa był gościem BBC, to prowadzący program opisał mu to, co dzieje się obecnie w Ukrainie. Mówił o setkach zamordowanych osób, masowych grobach i wszystkim tym, o czym nie wspominają propagandowe media w Rosji. - Żyję na tym samym świecie co ty, choć nasze miasta dzielą może jakieś trzy, cztery godziny lotu - zaczął swoją wypowiedź Mazepin.

- To, co dzieje się w Ukrainie, jest bolesne pod wieloma względami - dodał były kierowca F1, po czym zamilknął na dłuższą chwilę.

Dziennikarz BBC przypomniał Mazepinowi słowa, jakie padły przed rozpoczęciem wywiadu, jeszcze przed wejściem na wizję. Wtedy Rosjanin zapowiedział, że w trakcie rozmowy nie złoży żadnego publicznego oświadczenia ws. wojny w Ukrainie. Dlaczego?

- Jako człowiek chcę żyć na świecie pełnym pokoju. Będę jednak szczery. W każdej wypowiedzi na temat Ukrainy dostrzegam ogromne ryzyko. Moje słowa i tak nigdy nie zadowolą wszystkich. Dlatego nie chcę o tym mówić publicznie - podsumował Mazepin.

Warto przypomnieć, że w Rosji wprowadzono prawo, które pozwala skazać nawet na 15 lat więzienia za "dezinformację" i krytykowanie działań rosyjskiego wojska. Wystarczy nawet użycie słowa "wojna" w kontekście tego, co dzieje się w Ukrainie, aby trafić za kratki. Zgodnie z proklemowską i fałszywą propagandą, Rosja prowadzi bowiem w Ukrainie "specjalną operację wojskową".

Mazepin ani razu w trakcie wywiadu dla BBC nie użył słowa "wojna".

Czytaj także: Narzekają na limit kosztów w F1. Zespół Kubicy czuje się poszkodowany Sebastian Vettel stracił zapał do F1? Kluczowe miesiące dla Niemca

Źródło artykułu:
Czy Nikita Mazepin wróci jeszcze do F1?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)