GP Australii: wygrani i przegrani

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Za nami pierwsze Grand Prix w sezonie 2017. Byliśmy świadkami rozczarowań oraz udanego debiutu. Zobacz najważniejsze momenty z wyścigu w Australii

1
/ 6

Największy przegrany GP Australii - Daniel Ricciardo

Kłopoty Daniela Ricciardo zaczęły się od kwalifikacji. Już po dwóch minutach jazdy w Q3, Australijczyk stracił panowanie nad swoim bolidem, a następnie uderzył w barierę. Do wyścigu musiał zatem wystartować z dalszej pozycji, bowiem otrzymał jeszcze karę za wymianę skrzyni biegów.

W niedzielę przed ustawieniem się na polach startowych doszło do awarii bolidu RB13. Mechanicy walczyli z czasem, aby Ricciardo mógł wystartować z pit lane. Udało się to, ale rywale przejechali już dwa okrążenia. Jednak na 25 "kółku" doszło do awarii bolidu i Ricciardo zakończył występ przed własną publicznością na poboczu.

2
/ 6

Największy wygrany GP Australii - Scuderia Ferrari

Można powiedzieć, że w końcu - Scuderia Ferrari wróciło na zwycięską ścieżkę. Sprawdziły się zatem przewidywania z przedsezonowych testów, gdzie włoski zespół prezentował bardzo dobre tempo. Dzięki wygranej Sebastiana Vettela i czwartej lokacie Kimiego Raikkonena, zespół Ferrari został liderem klasyfikacji konstruktorów.

- W końcu nadszedł ten czas. Jestem zachwycony zespołem i naszymi Tifosi, którzy zostali z nami przez ten cały okres. Czekaliśmy na to zwycięstwo prawie półtora roku - skomentował Sergio Marchionne, prezes Ferrari.

ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

3
/ 6

Największy pechowiec - Romain Grosjean Romain Grosjean już w poprzednim sezonie pozytywnie zaskoczył podczas pierwszego wyścigu, zdobywając historyczny punkt dla Haas F1 Team. Teraz mogło być jeszcze lepiej. Podczas sobotnich kwalifikacji Francuz wywalczył doskonałe szóste pole startowe. Była to najwyższa pozycja wywalczona przez Grosjeana dla amerykańskiego zespołu.

W niedzielę 30-latek udanie wystartował, ale przejechał tylko 15 okrążeń. Po zjeździe na pit stop z bolidu Grosjeana zaczął wydobywać się dym i mechanicy musieli użyć gaśnic. Niestety, oznaczało to koniec wyścigu i brak solidnych punktów.

4
/ 6

Kluczowy moment - wyjazd Lewisa Hamiltona za Maxem Verstappenem Lewis Hamilton wygrał start, ale nie zdołał uciec Sebastianowi Vettelowi. Niemiec jechał z sekundową stratą za Brytyjczykiem. Wiadomo było, że jeżeli Niemiec będzie chciał zyskać pozycję, będzie musiało się to stać podczas pit stopu. Jako pierwszy zdecydował się na to Hamilton. Po wyjeździe z alei serwisowej znalazł się za Maksem Verstappenem.

Holender skutecznie spowolnił Hamiltona, który pomimo ponagleń ze strony zespołu, nie dał rady wyprzedzić Verstappena. Kilka okrążeń później na zmianę opon zdecydował się Vettel. Mechanicy Ferrari wykonali pit stop bezproblemowo i Niemiec wyjechał przed Hamiltonem z bezpieczną przewagą, którą utrzymał do mety wyścigu GP Australii.

5
/ 6

Pozytywne odkrycie GP Australii - Antonio Giovinazzi

Zespół Sauber F1 Team poinformował w sobotę przed trzecim treningiem, że Pascal Wehrlein zostanie zastąpiony przez Antonio Giovinazziego. Niemiec bowiem nadal odczuwał skutki kontuzji pleców. Włoch bardzo dobrze spisał się w trzeciej sesji treningowej, a w kwalifikacjach był bardzo blisko awansu do Q2. W wyścigu Włoch bardzo dobrze sobie radził, nie popełniając większych błędów. Ostatecznie w swoim debiutanckim wyścigu, Giovinazzi zajął trzynaste miejsce.

- To był dobry wyścig a ja jestem zadowolony z moich osiągów. Pragnę podziękować Sauberowi i Scuderia Ferrari za umożliwienie mi takiej okazji. To był dla mnie niesamowity weekend wyścigowy

6
/ 6

Największe rozczarowanie - wyprzedzanie Nowe bolidy mają szersze opony, które wraz z większym dociskiem miały dużo lepszą przyczepność. Po testach pojawiły się pierwsze głosy, że tegoroczne samochody będą trudne w wyprzedzaniu. Sprawdziło się to podczas wyścigu w Melbourne, gdzie manewrów było bardzo mało.

Obiekt w Melbourne zawsze był charakterystyczny i w poprzednich latach również było mało wyprzedzeń. Być może lepiej będzie podczas GP Chin za dwa tygodnie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)