W tym artykule dowiesz się o:
Wygrany: Sebastian Vettel
Sebastian Vettel nie musi już odliczać. Doczekał się wygranej w F1 po ponad rocznej przerwie. I to w sytuacji, gdy większość ekspertów już go skreśliła. 32-latkowi w Grand Prix Singapuru dopisało szczęście i strategia Ferrari, bo gdyby nie wcześniejszy pit-stop, to nie miałby szans na pokonanie Lewisa Hamiltona i Charlesa Leclerca.
Niemiec zrobił jednak to, co do niego należało. Na ulicznym i krętym torze ustrzegł się błędów i skorzystał z prezentu. Ferrari mogło zastosować w końcówce wyścigu team orders, ale nie zrobiło tego, by podbudować byłego mistrza świata.
Przegrany: Red Bull Racing
Red Bull zwykł dominować na torach ulicznych ze względu na zaawansowaną aerodynamikę swojego samochodu. W Singapurze "czerwone byki" miały walczyć z Mercedesem o wygraną, a stało się inaczej. Szefowie stajni z Milton Keynes z pewnością nie zakładali, że na Marina Bay przegrają z Ferrari. Drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1 zaczyna im odjeżdżać.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada
Wygrany: Ferrari
Ferrari zdobyło pierwszy dublet w F1 od Grand Prix Węgier w roku 2017. To pokazuje jak ogromna jest skala sukcesu odniesionego w Singapurze. Zwłaszcza, że Włosi przyjeżdżając do Azji nawet nie mieli prawa marzyć o tak dobrym wyniku. Charakterystyka ulicznego toru miała grać przeciwko nim, a tymczasem Vettel i Leclerc zapisali się w historii.
Przegrany: Mercedes
Mercedes jechał do Singapuru z przeświadczeniem, że jest głównym kandydatem do zwycięstwa. Wprawdzie przegrał ostatnie dwa wyścigi F1 w Belgii i Włoszech, ale tamtejsze tory sprzyjały Ferrari ze względu na długie proste i moc maksymalną silnika włoskiego producenta. W Singapurze role miały się odwrócić, ale do tego nie doszło. Poprawki przywiezione do Azji przez Ferrari zrobiły swoje.
Za to Mercedes nawet nie stanął na podium i musiał ratować się team orders. Valtteri Bottas na jednym z okrążeń celowo zwolnił, aby pozostać za Lewisem Hamiltonem wyjeżdżającym z alei serwisowej po zmianie opon.
Wygrany: Robert Kubica
W czwartek ogłosił odejście z Williamsa po sezonie i poczuł ulgę. Przez resztę weekendu w Singapurze towarzyszył mu uśmiech na twarzy, a w niedzielę pojechał jeden z lepszych wyścigów w obecnym sezonie F1. Kilkukrotnie był w stanie walczyć z rywalami na dystansie, zaciekle bronił pozycji, a to wszystko przy kontuzji barku i sporym bólu.
Przegrany: George Russell
Po raz pierwszy w tym sezonie któryś z kierowców Williamsa nie dojechał do mety wyścigu F1 i padło na George'a Russella. Brytyjczyk starał się zaciekle bronić przed Romainem Grosjeanem i zapłacił za to wysoką cenę. Zachowanie 21-latka trudno zrozumieć, bo biorąc pod uwagę różnice w sprzęcie obu kierowców, Grosjean uporałby się z nim wcześniej czy później.
Wygrany: Charles Leclerc
Drugi oznacza pierwszy przegrany - powiadają niektórzy sportowcy. Charles Leclerc ma jednak prawo czuć się moralnym zwycięzcą Grand Prix Singapuru. W kwalifikacjach pojechał świetne okrążenie i zdobył piąte pole position w tym sezonie. W wyścigu też robił wszystko jak należy, aż do gry nie wkroczyli stratedzy Ferrari. Gdyby nie preferencyjne potraktowanie Vettela, to Monakijczyk świętowałby wygraną w Singapurze.
Przegrany: Daniel Ricciardo
Zaliczył dobre kwalifikacje, po których został wykluczony ze względu na nieprawidłowe działanie MGU-K w swoim samochodzie. Musiał startować z końca stawki, ale nie zamierzał brać jeńców. Już w pierwszym zakręcie pozbawił skrzydła George'a Russella, a jego samochód nieco ucierpiał. Później wyprzedzał kolejnych rywali, a gdy miał już punkty na wyciągnięcie ręki, rozciął oponę po kontakcie z innym kierowcą. W efekcie opuścił Singapur bez zdobyczy punktowej.