Mikołaj Zastawnik doznał urazu podczas piątkowego meczu w ramach eliminacji do mistrzostw Europy 2022 Portugalia - Polska (2:2). Pierwsze diagnozy nie napawały optymizmem.
- Dzisiaj (poniedziałek - dop. red.) czuję się już dużo lepiej. Przede wszystkim wiem, jaka jest diagnoza. Na samym początku nikt nie wróżył rewelacji, aczkolwiek po rezonansie z dwojga złego wyszło nieźle. Mam naderwane więzadła drugiego stopnia i uszkodzoną łąkotkę pierwszego stopnia - mówi Zastawnik w rozmowie z WP SportoweFakty.
Wiadomo już, jak będzie przebiegać jego leczenie. - Zalecenia lekarza to: ostrzykiwanie osoczem, trzy tygodnie chodzenia o kulach w ortezie i co kilka dni zwiększanie zakresu ruchu na zegarach w ortezie oraz codzienna rehabilitacja plus dodatkowe zabiegi, takie jak pole magnetyczne czy lasery - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Kiedy kibice wrócą na trybuny? Prezes Animucki zabrał głos
Co dalej? - Po trzech tygodniach mam odłożyć ortezy i pracować z obciążeniami. W wersji optymistycznej po sześciu tygodniach będę gotowy do gry, w wersji pesymistycznej będzie to około ośmiu tygodni. Lepsze osiem tygodni pauzy niż operacja i przerwa ośmio- lub dziewięciomiesięczna - zaznacza.
Zastawnik to ważne ogniwo reprezentacji Polski w futsalu. Próbkę swoich umiejętności pokazał chociażby podczas piątkowego meczu z Portugalią. W sytuacji sam na sam zachował zimną krew i zdobył bramkę na 2:0.
- Bardzo się cieszę, że strzeliłem jedną z bramek i dołożyłem cegiełkę do tego cennego remisu. Pamiętam, jak pytałem trenerów Korczyńskiego, Wiewiórę czy Ulfika o to, jak zachowuje się ich bramkarz podczas sytuacji sam na sam czy przy okazji krótkiego lub przedłużonego karnego. Wszystkie wersje znałem. Wychodząc na taką pozycję, od samego początku wiedziałem, co chcę zrobić. Strzelając bramkę, byłem bardzo szczęśliwy. To są jedne z piękniejszych chwil, jakie można przeżyć na parkiecie. Oby było ich więcej! - kontynuuje reprezentant Polski.
Jakie było nastawienie Biało-Czerwonych przed pojedynkiem z Portugalczykami? - Wychodząc na mecz, każdy z nas był zdeterminowany i sfokusowany na osiągniecie danego celu! Myślę, że nikt nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Głównie skupiliśmy się na obronie i mieliśmy stwarzać sobie okazje po szybkim ataku, bądź po stałych fragmentach gry. I tak właśnie się stało. Pierwsza bramka padła po stałym fragmencie gry i na przerwę schodziliśmy z wynikiem 1:0 - wspomina Zastawnik.
- Oddaliśmy tylko siedem strzałów, Portugalia zaś około 25 strzałów. Różnica ogromna, ale liczy się to, co wpada do bramki. W drugiej połowie padła bramka z kontry - było 2:0 i pięć minut do końca meczu. Niestety, gdy zaczęli grać w przewadze, to w minutę straciliśmy to, na co pracowaliśmy 35 minut. Oddaliśmy zdrowie w tym meczu i bardzo dużo serca. Wynik 2:2 jest bardzo dobrym wynikiem na wyjeździe, aczkolwiek po meczu każdy z nas czuł ogromny niedosyt. Niedosyt po meczu z mistrzami Europy to jednak dobry znak - spostrzega.
Po spotkaniu trener Błażej Korczyński miał sporo uwag do swoich zawodników. - Dzień po meczu mieliśmy analizę wideo. Mimo iż po meczu każdy z nas uważał, że zagraliśmy świetne spotkanie w defensywie, trener pokazał nam mnóstwo błędów, po których Portugalia stwarzała sobie dogodne sytuacje, w których Michał Kałuża ratował nam skórę - zauważa Mikołaj Zastawnik. - Myślę, że gdyby nie poszczególne, powielające się błędy w obronie, to plan byłby zrealizowany prawie w 100 procentach. Tak mieliśmy grać, byliśmy świetnie przygotowani do tego meczu, co pokazuje wynik, który uważam za bardzo korzystny - podsumowuje.
Druga odsłona starcia Polska - Portugalia już w środę w Łodzi. Początek meczu o 16:00, transmisja w TVP Sport.
Czytaj także:
> "Oby tak było w każdym spotkaniu!". Michał Kałuża chwali kolegów z pola
> "Mały niedosyt na pewno pozostaje". Michał Klaus komentuje niespodziankę w Portugalii
Oglądaj NA ŻYWO mecze Fogo Futsal Ekstraklasy! (link sponsorowany)