29-letni polski golfista na polach klubów Victoria oraz Kingston Heath w Melbourne wygrał w pięknym stylu. Po pierwszym dniu zajmował dopiero 104. miejsce, ale potem spisywał się już rewelacyjnie. Po trzecim dniu był drugi, za Australijczykiem Adamem Scottem. W czwartym wyraźnie wyprzedził Scotta - w klasyfikacji końcowej miał od niego wynik lepszy aż o pięć uderzeń.
- Te trzy dni to chyba był najlepszy golf, jaki pokazałem od początku mojej zawodowej kariery. Na polu czułem się świetnie, byłem bardzo pewny siebie. A że wygrałem, to tej pewności siebie zyskałem jeszcze więcej - opowiada Meronk w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Australian Open to turniej z bardzo bogatą historią. Wygrywało go wiele legend golfa. Dobrze jest mieć w CV zwycięstwo w Melbourne. Mnie cieszy ono tym bardziej, że pokonałem najlepszych miejscowych zawodników u nich w domu. No i że odniosłem zwycięstwo w bardzo ważnym momencie. To dopiero druga impreza nowego sezonu, która daje mi dogodną pozycję startową przed kolejnymi zawodami - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: "Za wyjście z grupy i jedno zwycięstwo mamy dawać takie pieniądze?". Gorąca dyskusja o premii dla piłkarzy
Za zwycięstwo Polak zarobił 289 tysięcy dolarów australijskich (ok. 870 tys. zł). Dzięki zdobytym punktom wskoczył na drugie miejsce w rankingu cyklu DP World Tour, drugim najważniejszym po PGA Tour. W przyszłości Meronk chciałby zaistnieć właśnie w tym drugim. A żeby to zrobić, musi grać jak najwięcej turniejów w Stanach Zjednoczonych. To tam jest najwyższy poziom, największy prestiż i największe pule nagród.
Po zwycięstwie w Australii Polak powinien awansować do czołowej 50 PGA Tour (przed Australian Open był 52.). Jest na dobrej drodze, żeby zadomowić się w USA. - Regularnie granie w amerykańskich zawodach od dawna jest moim celem. Nie wiem, kiedy go zrealizuję, ale czuję, że jestem coraz bliżej - mówi.
Póki co 29-letni polski golfista mieszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. - Od roku moim domem jest Dubaj. Tu mam bazę treningową, tu spędzam zimę. Pogoda jest dobra, warunki do treningów idealne, a że poza mną rezydują tutaj również inni gracze, łatwo o mocnego treningowego partnera. Do tego większość turniejów, w których biorę udział od stycznia do kwietnia, odbywa się właśnie w pobliżu Emiratów - tłumaczy.
Z Dubaju blisko jest też do Kataru, gdzie trwają mistrzostwa świata w piłce nożnej. Meronk nie wyklucza, że w przerwie między golfowymi turniejami wybierze się na mundial w roli kibica. - Zastanawiam się nad finałem. Jest szansa, że zdobędę bilet na ten mecz, a że do świąt mam wolne, czas na podróż do Lusajl się znajdzie. Na jednym spotkaniu o mistrzostwo świata już w życiu byłem - w 2006 roku, jako 13-latek widziałem z trybun mecz Włochy - Francja i mam z niego bardzo miłe wspomnienia - zdradza.
Kogo zwycięzca Australian Open chciałby zobaczyć w tegorocznym finale? - Przed mistrzostwami typowałem Argentynę, ale w turnieju lepiej wygląda Brazylia i uważam, że ona zagra o Puchar Świata. A kto z drugiej strony drabinki? Może Portugalia.
Po krótkim odpoczynku, ewentualnej wizycie w Katarze, i świętach Bożego Narodzenia w Polsce, w styczniu Meronk wróci na pole golfowe. - W drugim tygodniu stycznia gram w Abu Zabi, w nowej imprezie o nazwie Hero Cup. To będzie mecz Europa kontra Wyspy Brytyjskie. Zagra w nim po 10 najlepszych zawodników z kontynentu i z Wielkiej Brytanii oraz Irlandii.
Najlepszy polski golfista nie ukrywa, że "powołanie" na Hero Cup to dla niego miłe wyróżnienie. - Zwłaszcza, że skład wybierał Luke Donald, kapitan reprezentacji Europy w prestiżowym Pucharze Rydera, w którym Europejczycy rywalizują z graczami ze Stanów Zjednoczonych. Jeśli pokażę się z dobrej strony w Abu Zabi, mam szansę wziąć udział w tych zawodach jako pierwszy Polak w historii - kończy.
Czytaj także:
Stop! Tutaj kobieta nie wejdzie. Bryan dopilnuje
Szykuje się potężna kara za skandal na MŚ. Dziennikarze dotarli do protokołu FIFA