Z Kataru Mateusz Skwierawski
Bryan ma dziś bardzo dobry humor. Cieszy się, bo jest mu chłodno. W długich czarnych spodniach, czarnych butach, białej koszuli z długim rękawem i to pod krawatem, raczej nie szuka kontaktu ze słońcem. Choć napis "security" na plecach napędza go do wyjścia przed szereg, to jednak cień traktuje priorytetowo. Dlatego Bryan wpadł na pomysł, by pod sam murek, oddzielający plażę od betonowego deptaka, przytargać sobie zdezelowany fotel biurowy. Teraz może poczuć się jak szef ochrony albo tajniak.
Środek tygodnia, godziny przedpołudniowe. Temperatura niczym nie różni się od poprzednich dni w Dosze. Jest trzydzieści stopni, w słońcu na pewno więcej. Plaża przy "Katarze" nie jest może wypchana po brzegi, ale wystarczy osób, by strażnicy zachowali gotowość.
Musi zadzwonić po policję
To wysłużone krzesło obrotowe na kółkach z podziurawioną gąbką między nogami pełni nową rolę - stróżówki. Nie o wygląd jednak chodzi, a praktyczne zastosowanie. Bryan wie, że jedną decyzją ustawił sobie dziesięciogodzinną zmianę.
ZOBACZ WIDEO: Zła atmosfera po powrocie piłkarzy do Polski. "To jest słabe"
Lekko odchylony, z wyciągniętą lewą nogą i wygodnie opartymi rękoma siedzi tak sobie na końcu plaży. Widzi mecz piłki nożnej na piachu, Brytyjczycy coś do siebie krzyczą. W siatkówkę grają Chorwaci. W wodzie zanurza się facet w średnim wieku z brzuchem, ale opalony. Wystarczy, że Bryan lekko ruszy nogą, kiwnie się w prawo, kiwnie w lewo, a krzesło samo nakieruje go na cel.
Widzi, kto przed chwilą wyszedł z wody, i przy których leżakach raz na jakiś czas podnosi się rechot. Nie reaguje, bo nie musi. Nie ma tu w końcu żadnej kobiety.
- Co robię? Pilnuję. Czego? By na tym odcinku byli tylko faceci - mówi nam. Jest spokojny i radosny. Chwali się, że załatwił sobie świetną miejscówkę. - Jak w raju, co? - pokazuje na wodę. Gdy pytamy go o możliwość zrobienia zdjęcia, zakłada okulary, by wyglądać groźniej. A za chwilę szeroko się uśmiecha.
- Jeżeli pojawi się tu kobieta, niestety będę musiał ją zatrzymać i zawiadomić policję - tłumaczy. Wtedy przyjedzie patrol i zdecyduje, co zrobić. Mogą zabrać ją z plaży lub wlepić mandat - opowiada. - Ale raczej nikt nie ryzykuje. Każdy zna zasady - komentuje.
Wyjdź. Nie po piasku
Na plaży przeznaczonej dla kibiców blisko stadionu 974 turyści mogą przebywać w jednym miejscu. Natomiast na "Katarze", plaży w centrum Doha, jest podział na sektory: dla kawalerów i rodzin. Mężczyźni mają swój kawałek piachu, na który wstępu nie mają kobiety. Panie mogą natomiast swobodnie wejść na sektor rodzinny.
Samotny facet ma problem. Przekonuję się o tym. Nie znając jeszcze dobrze regulaminu, wchodzę na pierwszy sektor. Robię kilka kroków i strażnik w białej koszulce, kolega Bryana, też pod czarnym krawatem, podnosi się z plastikowego krzesełka. Nie zdąży jeszcze powiedzieć słowa, a już pokazuje ręką gdzieś daleko.
- Twoja plaża jest tam - wyjaśnia.
- Jasne, już idę - mówię. To jakieś pół kilometra dalej.
- Ale wyjdź proszę za murek - odpowiada pan z "security" na plecach.
- Nie mogę iść po piasku? - pytam.
- To nie jest plaża dla ciebie - słyszę. - Przejdź na asfalt - dopowiada.
Przeskakuje betonowe ogrodzenie i równoległą drogą do ścieżki wewnątrz plaży maszeruję się w kierunku męskiej strefy.
- Sorry, nie ja to wymyśliłem - rzuca strażnik.
Puka się w czoło
Bryan opowiada, że wiele osób ma tu podobne zdanie. - Dla mnie wszyscy mogliby przebywać w jednym miejscu. U mnie, w Kenii, tak jest. A tu? No cóż. Nie oceniaj mnie, ja tu tylko pracuję - rozkłada ręce.
Kobieta z Filipin w budce z napojami też ironicznie się śmieje. - Takie prawo - tłumaczy, pukając się w czoło.
A zaraz wyjaśnia nam szersze tło. - Ma to związek z tutejszą kulturą. W Katarze stosuje się osobne strefy dla kobiet. Na plaży dla rodzin kobieta ma się czuć komfortowo i bezpiecznie. Nie musi myśleć, że ktoś się jej przygląda, gdy zakłada swobodniejszy strój. Dookoła są bowiem same pary, dzieci i krewni - słyszymy.
Mieszkańcy Kataru przywykli do takich zasad. Przyjezdni są zdziwieni. - Szkoda, bo chciałam zobaczyć całą plażę. Pan w budce powiedział, że tamta strefa jest dla nas zablokowana. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego. Tam jest piękny widok na miasto, ale nie dla kobiet - mówi jedna z kibicek ubrana w koszulkę reprezentacji Argentyny.
Jak na obozie sportowym
Obie plaże oddzielone są siatką ze sznura. Pośrodku dwóch sektorów jest jeszcze podjazd dla samochodów do spuszczania motorówek na wodę.
Po drugiej stronie widać biegających facetów. To prawdziwy męski świat. Jedno duże boisko do piłki nożnej, dwa mniejsze: do piłki i do siatki oraz cały wodny garaż, w którym znajdziemy skutery, motorówki, kajaki i rowery wodne. Bawią się tam głównie angielscy fani. - Dziwna sprawa. Czuję się trochę, jak na obozie sportowym. A gdzie przyjemności? - wybucha śmiechem.
Gdzieś w oddali słychać gwizdek. Czy na zakazaną plażę weszła właśnie kobieta? Nie, to tylko Bryan się zgrywa. Pokazuje kciuk. Wszystko ma pod kontrolą.
Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty