Kuriozalny gol bramkarza. Błąd sędziów? (WIDEO)

Materiały prasowe / HOKEJ.net / Bramkarz strzela kontrowersyjnego gola
Materiały prasowe / HOKEJ.net / Bramkarz strzela kontrowersyjnego gola

Różne gole bramkarzy już w historii hokeja widzieliśmy, ale ten, którego straciła drużyna Pawła Droni, należy do najbardziej kuriozalnych. Uznany być nie powinien, ale sędziowie go zaliczyli.

Zdarzenie miało miejsce w meczu pomiędzy drużyną Polaka, Ravensburg Towerstars, a Selber Wölfe w rozgrywkach niemieckiej ligi DEL2.

W 17. minucie spotkania ekipa z Ravensburga grała w osłabieniu, a jeden z jej graczy wybił krążek do tercji ataku. Młody bramkarz gości prawdopodobnie zapomniał, że drużyna gra w osłabieniu i spodziewał się odgwizdania uwolnienia.

Jonas Stettmer, który zastępował chorego na COVID-19 bramkarza numer 1 Jonasa Langmanna, odwrócił się do własnej bramki, by się napić. Gwizdka jednak nie było, a jego vis a vis Michael Bitzer zagrał przez całą taflę krążek, który wpadł prosto do bramki.

Bramkarze czasem strzelają gole w końcówkach meczów do pustej bramki rywali, czasem zalicza się im trafienia, gdy jako ostatni w swojej drużynie dotkną krążka wpadającego między słupki drużyny przeciwnej. Rzadko jednak zdarza się, by bramkarz zdobył gola nie w końcówce i to w sytuacji, gdy występujący na tej samej pozycji przeciwnik stał w bramce.

ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33

Gol Bitzera nie powinien jednak zostać uznany, ponieważ z tercji ataku dopiero wyjeżdżał jeden z zawodników drużyny atakującej. Zawodnicy Towerstars protestowali, twierdząc, że nie zdążył wyjechać, co potwierdza powtórka, więc sędziowie powinni w momencie, gdy krążek wpadł do bramki, odgwizdać spalonego.

Zgodnie z przepisami, w sytuacji, gdy krążek wpada do bramki, nie ma znaczenia czy zawodnik zdążył wyjechać ze strefy ataku zanim padł gol, a liczy się jedynie to czy był w tercji rywali w momencie przekroczenia linii niebieskiej przez "gumę".

Protesty gości jednak na nic się zdały, bo sędziowie zaliczyli gola, który wyrównał wynik na 1:1. Bitzer miał zresztą tego dnia świetny ofensywny występ jak na bramkarza, bo później zanotował jeszcze asystę. Ostatecznie jednak niewiele dało to jego drużynie, bo to zespół Droni wygrał cały mecz 5:3.

Czytaj także:
Skandal na Białorusi. Bił leżącego rywala i pokazywał wulgarne gesty
Mocny głos ws. powrotu Rosjan. "Nie możemy postawić sportu przed sytuacją w Ukrainie"

Komentarze (0)