Litwini w rozegranych dziś i wczoraj dwóch spotkaniach towarzyskich w Elektrenach ulegli Ukrainie, która w hierarchii Mistrzostw Świata znajduje się na poziomie IB.
W pierwszym spotkaniu Ukraińcy zwyciężyli 4:3, a znaczące role w tym meczu odegrali zawodnicy polskich klubów. Dla Ukrainy pierwszego gola zdobył Filipp Pangiełow-Jułdaszew z TAURON Re-Plast Unii Oświęcim, drugiego gracz KH Energi Toruń Illa Korenczuk, a przy obu trafieniach asystował kolega klubowy tego pierwszego Andrij Denyskin.
Z kolei straty dla Litwy odrabiać zaczął swoim trafieniem Mark Kaleinikovas, który w ostatnim sezonie reprezentował barwy JKH GKS-u Jastrzębie. Później dołożył jeszcze asystę przy bramce wyrównującej Lukasa Žukauskasa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo
Mecz miał bardzo zmienny przebieg, bo na 2 gole Ukraińców Litwini odpowiedzieli trafiając 3 razy, ale ostatnie słowa należały do gości. W odstępie zaledwie 18 sekund zdobyli 2 bramki i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Szczególną satysfakcję miał wyrównujący na 3:3 Jarosław Panczenko, który grał u siebie, bo na co dzień jest graczem Energiji Elektreny. Zwycięskiego gola zdobył zaś 20-letni Daniił Tracht. Dla Litwy trafił jeszcze Paulius Gintautas.
Illa Korenczuk oprócz gola wpisał się do protokołu także karą za bójkę z Ilją Četvertakiem.
Po meczu odbyła się dodatkowa seria rzutów karnych, którą Ukraina wygrała 2:0 po celnych strzałach Ołeksandra Peresuńki i znanego w Polsce z występów w Podhalu Nowy Targ Ołeksija Worony, który wcześniej także miał asystę.
Asystent trenera Litwy Mindaugas Kieras po spotkaniu nie widział problemu w wyniku w meczu z zespołem z niższej klasy rozgrywek w MŚ.
- Mecz okazał się całkiem agresywny, ale to planowaliśmy. Przeciwnik był dobrze przygotowany, bo ma mistrzostwa za tydzień, a my za dwa - skomentował. - Jesteśmy na tym etapie przygotowań, że odczuwamy zmęczenie. W drugiej części tego meczu zaczęliśmy grać bardziej agresywnie, przejęliśmy inicjatywę i zdołaliśmy wyjść na prowadzenie. Dopiero w ostatnich 5-6 minutach kilka złych decyzji i błędów spowodowało, że przegraliśmy. To był mecz na innym poziomie niż wcześniejsze (z Estonią - przyp. red.) i można było zobaczyć, że idziemy do przodu.
W drugim spotkaniu Litwini wypadli jednak gorzej i ulegli Ukraińcom 1:5. Dla gości strzelali obaj gracze reprezentujący w ostatnim sezonie barwy oświęcimskiej Unii - Denyskin i Pangiełow-Jułdaszew, a także Worona oraz Ihor Mereżko i Peresuńko. Honorowe trafienie dla gospodarzy było dziełem młodego Martynasa Griniusa.
Ukraińcy znów okazali się lepsi także w pomeczowej serii karnych, wygrywając ją 3:0 po celnych strzałach Peresuńki, Worony i Witalija Lalki.
Litwinów wzmocnił jeden z ich liderów Nerijus Ališauskas, który na co dzień występuje w słowackiej ekstraklasie i dotarł na zgrupowanie kadry wczoraj po zakończeniu klubowego sezonu w barwach HK Nowa Wieś Spiska.
To wzmocnienie niewiele jednak dało, a po spotkaniu prowadzący litewską kadrę kanadyjski szkoleniowiec Ron Pasco narzekał na występ swoich podopiecznych.
- To był dla nas bardzo trudny mecz, w którym nie pokazaliśmy swojej gry - skomentował. - Od początku meczu dostawaliśmy dużo kar, po których już w ogóle nie weszliśmy w nasz rytm. Było odczuwalne zmęczenie po wczorajszym meczu, więc to naprawdę był dla nas trudny wieczór.
Czytaj także:
Polska osłabiona tuż przed MŚ. Niefortunna kontuzja
"Jest coś takiego jak godność". Skrytykował zachowanie rosyjskiego gwiazdora