Rodion Amirow zmarł w poniedziałek w Niemczech, gdzie przebywał w klinice w Monachium. Powodem był guz mózgu.
Środowisko hokejowe o nowotworze Amirowa dowiedziało się w lutym 2022 roku. Po tej diagnozie hokeista musiał zawiesić karierę i skupić się na leczeniu.
"Dwa lata temu u Rodiona zdiagnozowano guza mózgu. Od momentu, gdy otrzymał wiadomość, unikał negatywnego podejścia i był zdeterminowany, aby cieszyć się każdym dniem i stawić mu czoła z takim samym pozytywnym nastawieniem, jakie wykazywał podczas swojej kariery hokejowej. Zawsze będziemy pamiętać jego odwagę, jego pragnienie, jego wolę, jego uśmiech, wszystkie wspaniałe rzeczy w nim" - napisał na Twitterze Dan Milstein-Hockey, agent Amirowa.
21-letniego hokeistę pożegnał też prezes kluby Toronto Maple Leafs, Brendan Shanahan.
- Cała organizacja Maple Leafs jest głęboko zszokowana. Podczas jego odważnej walki pozytywne nastawienie Rodiona inspirowało wszystkich wokół niego. Pozostawia trwałe wrażenie na naszym zespole i naszych fanach. To niezwykle smutne, że życie młodego człowieka z tak obiecującą przyszłością zostało odebrane tak wcześnie. Składamy najgłębsze kondolencje rodzinie i przyjaciołom Rodiona, gdy wspólnie opłakujemy tę stratę - powiedział.
Przypomnijmy, że Amirow w 2020 roku został wybrany przez Toronto Maple Leafs z numerem 15. w drafcie NHL. Klub zawarł z nim wówczas trzyletni kontrakt. Dwa sezony spędził natomiast na wypożyczeniach w Saławacie Jułajew Ufa (KHL) i Torosie Nieftiekamsk (WHL).
Zobacz także:
Fatalna kontuzja Polki
Nie żyje rewolucjonista skoków