Fiedotow stanął wczoraj w bramce CSKA Moskwa w przegranym 2:3 po dogrywce meczu z Kunlun Red Star Pekin. Był to już jego trzeci występ w tym sezonie, mimo że w połowie sierpnia IIHF zawiesiła go do końca roku za podpisanie z rosyjskim klubem kontraktu podczas trwania umowy z Philadelphia Flyers. Klub CSKA otrzymał za to zakaz transferów międzynarodowych na rok.
Rosjanie nie uznają jednak ani ważności umowy gracza z "Lotnikami", ani sankcji nałożonych przez IIHF.
Po występie Fiedotowa w meczu otwarcia sezonu KHL, IIHF nałożyła na Federację Hokeja Rosji, która zarejestrowała bramkarza do gry,raczej symboliczną karę finansową w wysokości 5 tysięcy franków. W dwóch kolejnych meczach 26-letni bramkarz nie zagrał, ale był zgłoszony do gry i siedział w boksie jako rezerwowy. Później wystąpił w dwóch następnych spotkaniach.
ZOBACZ WIDEO: Afera za aferą. Winny porażki nie jest tylko Fernando Santos
Teraz prezydent IIHF Luc Tardif zapowiada, że federacja podejmie kolejne kroki, by wymusić zastosowanie się do wymierzonych już kar przez stronę rosyjską.
- IIHF pójdzie jeszcze dalej za drugie i trzecie naruszenie naszych przepisów. IIHF zamierza twardo walczyć o szanowanie naszych przepisów i generalnej zasady respektowania kontraktów oraz regulacji transferowych. W najbliższych dniach na stronie internetowej IIHF ukaże się w tej sprawie komunikat prasowy - skomentował Tardif, cytowany przez rosyjski portal championat.com.
Z kolei w rozmowie z dziennikiem "Sport Ekspress" francuski działacz powiedział: - Rada Dyscyplinarna zdecyduje, jakie będą sankcje. Kiedy? Termin jeszcze nie został określony. O tym zdecyduje niezależna Rada Dyscyplinarna. Myślę, że będzie to wkrótce.
Fiedotow został wybrany przez Philadelphia Flyers z numerem 188 draftu NHL w 2015 roku. Wicemistrz olimpijski z Pekinu podpisał z ekipą z Filadelfii kontrakt w maju ubiegłego roku, ale w NHL nigdy dotąd nie zagrał.
W lipcu ubiegłego roku, przygotowując się do wyjazdu za Ocean, został aresztowany pod zarzutem uchylania się od służby wojskowej, wcielony do armii i wysłany do bazy w Siewieromorsku na dalekiej północy. Przez cały zeszły sezon nie grał zawodowo w hokeja.
Po powrocie do gry został zawodnikiem związanego z armią klubu CSKA, a Federacja Hokeja Rosji zatwierdziła go do gry, mimo że wcześniej sama zwróciła się do IIHF o wykładnię czy gracz jest uprawniony, by występować w Rosji, skoro podpisał wcześniej kontrakt w NHL.
Co więcej, agent hokeisty przed wydaniem decyzji IIHF także zapowiadał, że Fiedotow ją uszanuje i klub, w którym będzie występował w przyszłym sezonie jest uzależniony od tego, co postanowi międzynarodowa federacja.
Ostatnio jednak Rosjanie twierdzą, że IIHF nie jest władna, by podejmować decyzje w tej sprawie. Powołują się m.in. na opinię prokuratora generalnego Rosji, którego zdaniem żadna międzynarodowa instytucja nie może zakazywać nikomu pracy na terenie Rosji, ponieważ łamałoby to tamtejsze konstytucyjne prawa jednostki. Do tego strona rosyjska uzasadnia, że klub CSKA złożył odwołanie od zawieszenia hokeisty i zakazu transferów dla CSKA.
Z kolei KHL już po pierwszym występie Fiedotowa w lidze i nałożeniu kary finansowej na klub zmieniła swoje przepisy dyscyplinarne, by dopasować je do sytuacji i zalegalizować grę bramkarza CSKA.
Wprowadzone przez KHL "lex Fiedotow" sprowadza się w skrócie do stwierdzenia, że przepisy KHL stoją ponad przepisami IIHF.
Nowa regulacja stanowi, że jeśli hokeista został zawieszony przez IIHF, ale złożono odwołanie w tej sprawie, to na umotywowany wniosek klubu, KHL może dopuścić go do gry.
Jednocześnie liga przerzuciła jednak na klub odpowiedzialność za wystawianie go w meczach do czasu rozstrzygnięcia w sprawie odwołania, w tym także zobowiązała klub do zrekompensowania lidze wszystkich ewentualnych strat finansowych, które mogą wyniknąć z wdrożenia takiego rozwiązania, które KHL nazywa "środkiem tymczasowym".
Innymi słowy, gdyby IIHF nałożyła na KHL karę finansową za dopuszczanie hokeisty do gry w okresie zawieszenia, to klub będzie zobowiązany do zrekompensowania władzom rozgrywek wysokości zapłaconej kary.