W Czechach trwają mistrzostwa świata elity. Reprezentacja Rosji, z powodu napaści na Ukrainę, w turnieju oczywiście nie bierze udziału. Ale jej duch krąży nad imprezą.
Fiński tabloid "Iltalehti" wrócił do wydarzeń sprzed 10 lat, kiedy Rosja zdobyła swoje piąte w historii i ostatnie dotąd mistrzostwo świata. W finale rozgrywanego na Białorusi turnieju Czerwona Machina pokonała właśnie Finlandię (5:2).
Pekka Jalonen na łamach "Iltalehti" stwierdził, że Rosja wygrała dzięki korupcji. - To była jawna korupcja. Sędziowie byli przekupieni. To było skandaliczne. Nigdy nie widziałem czegoś takiego. To było jawne faworyzowanie jednej z drużyn - stwierdził dziennikarz.
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
Jednym z argumentów Fina jest to, że jego rodacy spędzili na ławce kar 28 minut, podczas gdy Rosjanie - 12. Ponadto, artykuł zilustrowano sugestywnym zdjęciem Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki, gospodarza tamtego turnieju.
Tekst, czego można było się spodziewać, odbił się szerokim echem za wschodnią granicą Finlandii i mocno rezonuje w Rosji. "Emerytowany dziennikarz Pekka Jalonen na starość powtarza swoje urojone wizje, że sędziowie zostali przekupieni. Rusofobia czy powód do odwiedzenia lekarza?" - pyta w odpowiedzi na publikacji "Iltalehti" Michaił Zislis ze "Sport-Expressu".
"Zwróćmy uwagę na na przyzwoite zachowanie Erkkiego Westerlunda, który wówczas prowadził Finlandię. Nie ukrywa, że nie podobało mu się sędziowanie w finale w Mińsku, ale jednocześnie nie rzucał oskarżeń i nie wskazywał wroga" - dodaje Rosjanin.
"Nawet były sędzia Jari Levonen (Fin - przyp. red.) uciął plotki o możliwym przekupstwie sędziów. Jedyne, co pozostało Finom, to rozpalona świadomość jednej osoby" - atakuje Jalonena Zislis.
Rosjanie wzięli wówczas w Mińsku rewanż na Finach za ćwierćfinał Igrzysk Olimpijskich 2014 w Soczi. Autor "Sport-Expressu" sięga też po ten argument. "W Soczi dziwnym trafem obecność Putina na trybunach na nic nie wpłynęła".