Zaledwie kilka dni temu Szwajcaria i Kanada spotkały się w praskiej hali O2 Arena w ramach zmagań w rundzie zasadniczej. Wówczas hokeiści z Kraju Klonowego Liścia zwyciężyli 3:2 i zapewnili sobie pierwszą pozycję w grupie A. W sobotni wieczór stawka była już o wiele większa. Helweci i Kanadyjczycy zagrali bowiem o finał mistrzostw świata i tym razem doszło do rewanżu.
W pierwszej tercji hokeiści zza Atlantyku dali się zdominować. Szwajcarzy mieli przewagę (17-8 w celnych strzałach) i wykorzystali ją, zdobywając dwa gole w sytuacji 5 na 4 na lodzie. Wynik meczu otworzył w 16. minucie Kevin Fiala i to w momencie, gdy z ławki kar miał już wyjeżdżać Jared McCann. Po 130 sekundach podwyższył Nino Niederreiter. Wtedy swoją karę odsiadywał Jamie Oleksiak.
Sytuacja odwróciła się w drugiej części spotkania. Kanadyjczycy rzucili się do odrabiania strat. Lepiej poruszali się od rywali i oddawali więcej strzałów (13-6). Na kontaktowego gola przyszło im jednak poczekać do 35. minuty. Wtedy bramkarza Helwetów pokonał Brandon Tanev. Mimo tego po dwóch tercjach hokeiści z Kraju Klonowego Liścia ciągle przegrywali, choć tylko 1:2.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
W trzeciej odsłonie Kanadyjczycy mieli już ogromną przewagę na lodzie. Oddali aż 20 celnych strzałów, przy czterech ze strony przeciwników. Szwajcarzy dzielnie się bronili do 58. minuty. Wówczas to wyrównującą bramkę w okresie gry w przewadze zdobył John Tavares. Hokeiści zza Atlantyku bardzo chcieli pójść za ciosem i szukali zwycięskiego gola. Ostatecznie jednak po trzeciej tercji był remis 2:2.
Ponieważ wynik nie był rozstrzygnięty, zarządzono 10-minutową dogrywkę. W niej obie ekipy miały swoje szanse. Z powodu kar technicznych (zbyt dużo zawodników na lodzie) grały w przewadze 4 na 3. Leonardo Genoni uchronił Szwajcarów przed porażką w dodatkowym czasie. W całym meczu odbił 42 z 44 strzałów. Z drugiej strony Jordan Binnington interweniował skutecznie 29 razy. Obaj pokazali się więc z bardzo dobrej strony.
Ale zwycięzca mógł być tylko jeden i do jego wyłonienia potrzebne były rzuty karne. W pierwszej serii "najazdów" skuteczny był utalentowany Connor Bedard. W drugiej kolejce wyrównał Kevin Fiala. Rozstrzygające trafienie uzyskał w czwartej serii Sven Andrighetto. Po chwili Genoni obronił strzał Dylana Cozensa i Helweci mogli się cieszyć z wielkiej wygranej.
Szwajcaria okazała się lepsza po serii rzutów karnych i wystąpi w niedzielnym finale światowego czempionatu. O godz. 20:20 zmierzy się w Pradze z reprezentacją Czech, która w sobotnie popołudnie rozbiła ekipę Trzech Koron (więcej tutaj). Natomiast o godz. 15:20 dojdzie do spotkania o brąz, w którym Kanada zagra ze Szwecją.
półfinał MŚ 2024:
Kanada - Szwajcaria 2:3 po rzutach karnych (0:2, 1:0, 1:0, 0:0, 1:2)
(Tanev 35', Tavares 58' - Fiala 16', Niederreiter 18', Andrighetto 70' - zwycięski rzut karny)
Czytaj także:
Świątek poznała drabinkę Rolanda Garrosa. Rosjanki na drodze Polek
Ciekawe losowanie Huberta Hurkacza. Będzie hit z udziałem Rafaela Nadala