W poniedziałkowy (27 października) wieczór w ramach NHL odbywało się spotkanie Pittsburgh Penguins ze St. Louis Blues (6:3). Wydarzenia z tafli lodu zeszły na drugi plan po tym, co stało się na jednym z sektorów obiektu PPG Paints Arena.
Tam doszło do tragicznego zajścia. Jeden z kibiców, który wchodził na sektor po tym, jak wstał z krzesełka i cieszył się z gola, stracił równowagę na schodach, a następnie stoczył się z nich. Jakby tego było mało, przekoziołkował także przez barierki oddzielające sektory.
ZOBACZ WIDEO: W Warszawie powstanie nowa hala. "Najwyższy czas"
Inny z fanów, Jess Levo, który był na miejscu zdarzenia, w rozmowie z TribLive dodał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. W wyniku uderzenia o schody, a następnie o barierkę, na twarzy mężczyzny pojawiła się krew.
- To był ułamek sekundy, gdy to wszystko się wydarzyło. Po upadku (poszkodowany kibic, przyp. red.) stracił przytomność. Wszyscy byli oszołomieni i zszokowani - powiedział.
Na miejscu zdarzenia błyskawicznie zjawiły się służby medyczne, które zabrały poszkodowanego do szpitala. Jego stan był krytyczny, a obrażenia zagrażały jego życiu.
Rozpoczęto dochodzenie mające na celu ustalenie przyczyn zdarzenia.
Dan Muse, trener Pittsburgh Penguins, po spotkaniu wyraził nadzieję, że kibic wyjdzie z tego zajścia cało. - Przyjeżdżamy tu wszyscy dla sportu i meczu, a kiedy słyszysz coś takiego, wszystko inne odsuwa się na dalszy plan - powiedział.
Dodajmy, że kilka miesięcy temu kibic baseballowego klubu Pittsburgh Pirates także spadł z trybun (z wysokości sześciu metrów). Skończyło się na złamaniu czaski, obojczyka, żeber i przebiciu płuca.