- Po pierwsze gratuluję Polakom zwycięstwa - rozpoczął trener reprezentacji Włoch, Fabio Polloni. - Kontrolowaliśmy grę przez trzy tercje, podczas których oddaliśmy 42 strzały, a Polacy tylko 14. Najlepszym zawodnikiem meczu był jednak polski bramkarz. Żeby wygrać trzeba skierować krążek do bramki, nie starczy tylko strzelać. Moi zawodnicy grali dobrze taktycznie, ale nieskutecznie - dodał szkoleniowiec włoskiego zespołu.
Z taktyki swojego zespołu zadowolony był również drugi trener reprezentacji Polski, Mariusz Kieca. - Dzisiaj nasza reprezentacja zagrała wreszcie zdyscyplinowany hokej, co do tej pory cechowało drużynę Włoch. Graliśmy na pewno zdeterminowani i było widać tą dyscyplinę u każdego naszego zawodnika. Do tego sprawne zmiany pozwoliły nam wytrzymać do końca tempo gry. Muszę pochwalić Nowaka. Był to jego pierwszy mecz, nie licząc epizodu z Kazachami i obronił tak, jak życzyłby sobie każdy trener - na zero - dodał były bramkarz reprezentacji Polski.
Według trenera Kiecy, polscy zawodnicy grają bardzo mało spotkań na międzynarodowym poziomie i w tym można upatrywać przyczyny trzech porażek w pierwszych meczach. - Drużynie brakuje spotkań na takim poziomie. Grając tak, jak chcą grać, nic się nie zrobi. Mamy podobną ofensywę do Włochów. Więcej bramek z zespołami czołówki nie strzelimy, trzeba poprawić grę obronną. Trzeba dopasować grę do tego, co się da zrobić. Mamy na dzień dzisiejszy trzy ataki grające w PLH. Jeżeli oni nie są w stanie wykonywać swoich zadań, to kto? Nie mogę liczyć na młodszych zawodników. Aby nauczyć dyscypliny, trzeba przegrać - dywagował Mariusz Kieca.
Jakie były powody porażki włoskiego zespołu? - Nie mamy typowych snajperów w naszym zespole. Wygrywaliśmy małą liczbą bramek. Mamy dobrych obrońców, ale trudno nam zdobywać bramki. Czasami potrzebne jest także szczęście. Jeżeli krążek mija bramkę o parę centymetrów - zauważył Fabio Polloni.
Mariusz Kieca z kolei pochwalił bramkarza Bartłomieja Nowaka, jednak zauważył, że Włosi nie oddali zbyt wielu groźnych strzałów. - Bramkarz bronił pewnie i szczęśliwie. Większość strzałów była bez pozycji i nie było to zagrożenie dla bramkarza. Kilka groźnych sytuacji bramkarz wyłapał, ale powinien złapać i nie mieć problemów - powiedział trener biało-czerwonych.