Ekstraklasa była budowana nieco inną drogą - rozmowa z Jerzym Pawłowskim, trenerem hokeistów Orlika Opole

Hokeiści Orlika Opole kilka lat temu występowali w Ekstraklasie hokeja na lodzie. Obecnie opolski zespół z wielu względów gra w I lidze i jak mówi trener drużyny, Jerzy Pawłowski, jego drużyna jest w pełni amatorska. Pawłowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o obecnej kondycji opolskiego hokeja i możliwości powrotu na ligowe salony.

Adrian Heluszka: Orlik pewnie pokonał SMS I Sosnowiec 9:2, kontrolując całe spotkanie. Jak pan oceny ten pojedynek?

Jerzy Pawłowski: Byliśmy po długiej przerwie i ciężko było nam się rozkręcić w pierwszej tercji. Później to troszeczkę lepiej wyglądało. Wiadomo, że ci chłopcy do tej pory grali w Lidze Centralnej i tutaj chcieli się pokazać. Pierwszą tercję zagrali w sposób bardzo zaangażowany. W drugiej i trzeciej tercji pokazaliśmy, że jesteśmy od nich trochę lepsi fizycznie i taktycznie. Oni muszą pracować. Głupio by było, gdyby ten wynik był niższy.

Czy jakiegoś zawodnika wyróżniłby pan po tym spotkaniu, czy na ten sukces według pana zapracował cały zespół?

- Nie nazwałbym tego sukcesem, to był po prostu wygrany mecz. Nie można tego mierzyć kategoriami sukcesu. Jest to wygrany mecz i chciałbym, aby to był początek lepszej passy.

W pańskim zespole raziła nieskuteczność, bo sytuacji bramkowych było co nie miara…

- To jest na pewno nasz mankament. Niestety, nie nauczy się strzelać bramek. Każdy mecz jest inny. Powiedziałbym, że każda przewaga jest inna i było to widoczne. Zaangażowanie w pewne sytuacje inaczej się kończy. Gdyby było większe zaangażowanie, to być może byłby większy wynik.

W niedzielę przed Orlikiem znacznie trudniejsza przeprawa i pojedynek z GKS-em Katowice. O wygraną będzie znacznie trudniej…

- Na pewno tak. To bardzo doświadczona drużyna. Chciałbym żebyśmy właśnie to spotkanie wygrali, bo on jest bardzo ważny. Mamy z Katowicami trochę na pieńku, bo przegraliśmy w głupi sposób parę spotkań i dobrze by było zrewanżować się im.

Jakby pan ocenił dotychczasowe występy Orlika w tegorocznym sezonie? Czy są to rezultaty na miarę oczekiwań, czy jednak mogło być trochę lepiej?

- Myślę, że mogło być trochę lepiej. Mieliśmy trudny początek i długo się rozkręcaliśmy i zgrywaliśmy. Późno wyszliśmy w stosunku do innych drużyn na lód. Ten zespół wymaga pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Jeśli ten okres pracy skróci się o miesiąc, to przekłada się to później na wyniki.

Ma Pan do dyspozycji bardzo młody zespół. Czy według pana ci zawodnicy rokują na przyszłość?

- Oni się cały czas rozwijają. Jest kilku utalentowanych graczy, ale nie będę tutaj wymieniał nazwisk. Sam talent jednak nie wystarcza. To musi być poparte pracą.

W składzie Orlika znajduje się dwóch Szwedów: Johan Hedberg oraz Emrik Larsson. Jak to się stało, że znaleźli się w Opolu i na co pan liczy z ich strony?

- Hedberg już był u nas dwa lata temu. Ściągnął ze sobą kolegę, który załatał nam dziurę w obronie, bo nie ukrywam, że ta formacja trochę nam się rozkruszyła. Jesteśmy zadowoleni z takiego rozwiązania. Czego się można od nich nauczyć? Może innego podejścia do gry, większego zaangażowania, a pozostali chłopcy jeśli będą chcieli, to podszkolą się w języku.

Parę lat temu Orlik występował w Ekstraklasie. Czy jest szansa, że w perspektywie kilku lat opolski klub wróci do elity?

- Ta Ekstraklasa była budowana troszeczkę inna drogą. Złożyło się na to kilka czynników, bo wtedy szeroką falą przyszli zawodnicy z SMS-u. Zresztą sam pomogłem w tym, żeby oni tutaj grali. Na to składa się wiele czynników. Po pierwsze, układ tabeli. Druga sprawa, to finanse. Jeżeli będą finanse, to wówczas będą także inne wyniki.

A czy teraz stać już klub i miasto na to?

- Wszystko wiążę się z finansami. Jeśli byłoby nas stać na utrzymanie Pawła Dronię, czy Mateusza Pawlaka, to tych zawodników mielibyśmy u siebie i dzięki temu bylibyśmy mocniejsi.

Na koniec zapytam o poziom ligi. Czy jest to liga bardziej pokroju amatorskiego, czy zawodowego?

- Akurat w naszym wypadku pod wieloma względami jest to poziom amatorski.

Źródło artykułu: