Michał Gałęzewski: Udało wam się wywieźć punkty z Gdańska. Jak byś skomentował to spotkanie?
Wojciech Stachura: Źle zaczęliśmy, bo od kar, w tym moich czterech minut. Straciliśmy dwie bramki w pierwszej tercji, ale dobrze, że się pozbieraliśmy i doprowadziliśmy do remisu. W trzeciej tercji udało nam się strzelić zwycięskie gole.
Zima pokrzyżowała plany drogowcom i do Hali Olivia przybyliście na pół godziny przed meczem. Jaki to miało wpływ na przebieg spotkania?
- Nie graliśmy od pierwszej minuty na sto procent. Konsekwencją były też te kary. Najważniejsze jest jednak to, że udało nam się dojść do rywala przy 0:2. Punkty na wyjeździe są bardzo ważne.
Trzecia tercja była w waszym wykonaniu perfekcyjna. Czy ten późny przyjazd miał wpływ na to, że się rozkręciliście?
- Po prostu nam poszło. Możliwe, że się rozkręciliśmy, ale nie było założenia, by grać dobrze dopiero w trzeciej tercji.
Drugi atak Unii z tobą w składzie zagrał znakomite spotkanie.
- Strzeliliśmy bramki, ale nieważne kto strzela, ważne, aby wygrywać. Tym razem nam się to udało i z tego się cieszymy. Najważniejsze są jednak trzy punkty na wyjeździe.
A jak być ocenił bramkę strzeloną przez siebie?
- Po prostu strzeliłem, krążek wpadł do bramki i tak powinno być (śmiech).
Gracie w tym sezonie jako beniaminek, ale już niejednej drużynie napsuliście krwi...
- Staramy się, aby hokej w Oświęcimiu się odbudował. Jest to ekipa wychowanków i liczymy, że tak będzie też w przyszłości. Chcemy zapewnić sobie jak najszybciej play-offy, aby było już trochę spokojniej.
Dwa lata temu Unia była złożona głównie z młodzieżowców, teraz jest ich tylko dwóch. Jest to konsekwencja tego, że macie coraz mniej pieniędzy?
- Nie chcę wypowiadać się na temat szkolenia, to sprawa klubu. Młodzieży jest jednak coraz mniej, zresztą widać to wszędzie. Gramy praktycznie na trzy piątki, w Gdańsku było nas piętnastu w polu plus dwóch bramkarzy.
Czy to, że Unia jest jedynym klubem w Oświęcimiu grającym na poziomie ekstraklasy, pomaga wam w traktowaniu was przez władze miasta i sponsorów?
- Na pewno tak jest, bo to ekstraklasa i inaczej na to patrzą włodarze miasta. Główna jest jednak zasługa sponsora, że chce dawać pieniądze na hokej i to jemu możemy podziękować za to, że wszystko aktualnie tak wygląda.
Można powiedzieć, że aktualnymi wynikami próbujecie nawiązać do wielkich sukcesów Unii. Jest szansa, że uda się wszystko odbudować?
- Spokojnie, gramy w drugiej szóstce, a w pierwszej mogłoby to wyglądać inaczej. Wszystko musi się układać powoli. Jeśli sponsor nadal będzie nas wspierał, to może w przyszłości da się sprawić, aby była stabilna drużyna na parę lat.
Przygotowujecie się jakoś specjalnie na play-offy? Macie wysoką przewagę i siódme miejsce jest prawie pewne...
- Nie kalkulujemy i nie wiemy, czy to miejsce jest pewne. Jak już będzie, to będziemy przygotowywać się konkretnie na play-offy. Na razie o tym nie myślimy, chcemy zapewnić sobie start w tej fazie.
Nawiążecie walkę z najlepszymi zespołami PLH?
- Walkę nawiązujemy zawsze, ale zobaczymy jak to wyjdzie, jak się mecze ułożą i jak zagramy.